Nie Chcę Więcej Miłości Freestyle
Ćpaj Stajl, Cool P, Zdechły Osa, And Młodygad600
3:07Próbuję dojść do siebie, którego? Nie wiem menciu Życie gra ze mną w jeden z dziesięciu Sam się wpierdalam w pasy męciu, w pasiak także męciu Jestem niewolnikiem własnych błędów Waga ciągle na głowie se pływam a w sumie tonę Chujowo, że już nie jest jak kiedyś a w sumie to nie Dobrze, że już nie jest jak kiedyś ziomek Pierdolę się z myślami na okrętkę mam burdel w głowie A potem gadam z raperem on coś tam, że ulica Że dużo widział kumpel ma z psami przypał Ja mówię coś tam wiesz i niby coś tam świta Ale tak ogólnie toś lamus, pozer i cipa Siała baba maka, żeby zebrać alkaloid W postaci słomy na kompocik tudzież syrop z kody Zapada się w dywan tak jak na filmie Trainspotting By potem przejść na metadonie przez cholerny odwyk Chodzę po wodzie, ale czuję się jak na dnie wrak Jak będę nogą od grobu, odda nerkę za mnie brat Żebym zrobił detoks, muszą zamknąć mnie na parę lat W kubku gęsto, ale nie od tego ciężko trawię świat Kiedyś wołała nas matka na obiad A teraz klatka na opiat i cała ławka na fobiach Kolejna łatwa idiotka, chce mego palca do środka Zabiorę kurwa cię na dno, wchodząc do bagna do końca Nie ma mnie dla nikogo i tak pewnie usnę z nią Nienawidzę ludzi od dzieciaka w sobie tłumie to Nie znajdziesz mnie no bo odlatuję stąd jak UFO Co dzień spadam w dół podwójny kubek moje Drugie dno Recepta na życie to autodestrukcja Wypierdolę przez Windows albo zamkną mnie kurwa Lubiła jeść kamień więc wkładałem Calgon w jej usta Zapierdala po detoksach ja się z matką jej puszczam Siała baba maka, żeby zebrać alkaloid W postaci słomy na kompocik tudzież syrop z kody Zapada się w dywan tak jak na filmie Trainspotting By potem przejść na metadonie przez cholerny odwyk Kiedyś mówiłem, że w mieście Kraków ziomale nie walą opiatów A tu chuj może ratuj wariatów z mordami zombiaków Jak możesz jebany bydlaku? Czemu tym karmisz dzieciaków Strzały złote, loty z dachu (wszystkie baniaki poryte od dragów) Nie mam w sercu Jezusa nie wstąpiłem do sekty I dobrze wiem jak nazywa się zespół, z którym wydaje projekty Zawsze chodziło o styl, a nie walone sprzęty Jeszcze przed chwilą byłem dzieciakiem z brakiem perspektyw Nie chcę być cieniem, nie chcę być cieniem samego siebie Chcę kochać ziemię, chcę kochać ciebie To raczej pewne wiem, że se przeczę co drugą piosenkę Daj mi pośpiewać mantry, zanim zacznę karierę country Wyjadę na wiochę będę miał domek i ogródek warzywny (dziwko) Rany zamienię w blizny życie jest ciężkie jak nigdy Ciągle wewnętrzne konflikty, ciągłe gonitwy, bitwy Tonę i łapię się brzytwy Ciągle modlitwy, by kurwy mi zbrzydły