Do Przodu
Dzem
4:37Pustynia życia A pośrodku ja Pytam w którą stronę mam iść Dookoła nic, tylko piach, tylko piach... W blasku księżyca Dostrzegam coś Jakby jakiś znak dany mi Pytanie, czy to złudzenie, czy może nie wiem? Tulę się w sobie Pamiętam ten dzień Z ramion matki uciekłem w świat Myśląc że tak lepiej, lepiej tak Gdybym mógł wrócić Odwrócić czas Bez wahania oddałbym to To wszystko co mam, nawet więcej, więcej... Jutro ruszę tam, w obcą stronę Bojąc się, że znów zgubiłem cel Może wszystko jest już stracone A może nie... A może nie... Jutro ruszę tam, w inną stronę Z wiarą, że choć raz uśmiechnie się los I odzyskam myśli stracone I jeszcze coś... I jeszcze to coś... Jak to być może? Jak stało się? Do niedawna przyjaciół w brud Teraz pustka i głód Głód zrozumienia Muszę się zbierać Pozbierać się Jeszcze jeden spróbować raz Obudzić się z koszmarnego, złego snu Jutro ruszę tam w obcą stronę Bojąc się, że znów zgubiłem cel Może wszystko jest już stracone A może nie... A może nie... Jutro ruszę tam, w inną stronę Z wiarą, że choć raz uśmiechnie się los I odzyskam myśli stracone I jeszcze coś... I jeszcze to coś Dla tak ulotnego To pozornie nic To to coś bez czego Nie, nie warto żyć Nie warto żyć... Jutro ruszę tam w obcą stronę Bojąc się, że znów zgubiłem cel Może wszystko jest już stracone A może nie... Może nie... Jutro ruszę tam, w inną stronę Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los I odzyskam myśli stracone Jeszcze coś... Jeszcze to coś Jutro ruszę tam... Może wszystko jest stracone... A może nie... Może wszystko jest stracone... A może nie... A może nie...