Pufu Pufu (Feat. 3Y Gun Kara & Gajowy)
Fazi
3:50Konsekwentnie pchamy ten rap do przodu Zajebiście kurwa pięknie i wspaniale Swego losu dzisiaj podobno jestem panem Sytuacji taa to wszystko mnie przerasta Gdzieś w oddali świeci moja gwiazda Może znajdę za górami za rzekami Zdałem sobie sprawę jak jesteśmy mali Od rana syf weź pozbieraj myśli Poharatana dusza mają tak artyści Nie wiem co powiedzieć nie chce mi się jeść Nie chce mi się myśleć i pierdole treść Dopada mnie to gówno gdy poczuje silny Znowu spóźniony po omacku szukam windy Pisze te guziki jak pojebany chce polecieć wyżej Umysł opętany Wcale nie chcę źle pierdoli się po drodze Znowu tutaj błądzę kurewski cel pieniądze Zabija mi to łeb dopadło też i mnie Życie zaprosiło chodź zagramy w grę A głupi się skusił są rezultaty Na każdym osiedlu jebane rezerwaty Ja pierdole coraz bardziej czuje Że wypruje sobie żyły a niczego nie zwojuje Mam swoje wiatraki i Don Kichota A z małych rzeczy jest największa radocha Każdy myśli swoje zakłada i słyszał Nawet mnie nie widział ani kurwa nie zapytał Co Ty kurwa wiesz Zabijam to śmiechem A tak na prawdę śmiech jest tylko echem Tego co odeszło kurwa nie wróci Każdy i tak na swoje obróci Nie jestem wesoły źle CI się wydaje Śmiech przez łzy tym bardziej jak zapale Zwyczajnie mam dość Czego Wszystkiego Wątpie czy zrozumiesz nie neguje tego Nie chodzi tu o rap tylko całokształt I to nie jest jakiś pojebany kurwa odpał Czy zejście po dragach albo kurwa kac I to nim odejdzie trwa już ładnych parę lat Źle mi kurwa niby wszystko dobrze Próbuję reagować na te jazdy mądrze Próbuję daj gwarancje co prawdą co fałszem A dopiero potem rozwiązania dalsze Opcje i luki do ewakuacji Nie mówię że nie mają może mają trochę racji Ale chce mieć pewność to mnie rozpierdala 43Lata a ja dalej na wagarach Czasem chyba lepiej nigdy nie otrzeźwieć Tylko w tym bagnie po uszy kurwa siedzieć Nie na takie słowa ktoś pewnie tutaj czekał Inny chciał odnaleźć pozytywny przekaz A tu chuj depresja rapera Może to pomału do Ciebie dociera Każdy ma słabości czasem kurwa dość Jestem wulkanem wyrzucam swoją złość Jesień moi drodzy taka sytuacja Na drodze przeszkoda ubrana jak atrakcja Nie wyrzygam tego to mnie będzie dusić Znowu do uśmiechu się muszę kurwa zmusić Bo teraz wszyscy szczęśliwi beztroscy Pozdrowienia od czarnej owcy Może to chwilowe ja się wciąż łudzę Że któregoś dnia po mojemu się obudzę A jak nie teraz to może gdzieś tam Tyle wkoło ludzi a ja kurwa sam Śmieją się do mnie mówią do mnie A ja to wszystko przyswajam topornie Co złego to nie ja musiałem to napisać Taki dzień jebana kurwa lipa Kolejny rok jebany totolotek Znowu o tym samym tysiąc kurwa zwrotek Ciężki to jest przekaz doceniam cierpliwość Żadna kurwa cnota teraz rządzi chciwość Zamyka oczy sznuruje usta Przechodzą bokiem legalne oszustwa To co chciałem zostało wyrzygane Wieczorem u Radzia zostanie nagrane Pozdro Elo życie nie rozpieszcza Trzymaj fason Nie ważna cała reszta Nikt tego nie zrozumie za Ciebie nie umrze Buziaki od Luja i czarne róże