Opowieść Pewnego Emigranta
Jacek Kaczmarski
2:49Tym galeonem barykady Planetę ognia opływamy Nic nie widzący niewidoczni Przejrzyste cienie dni W popiołu plusz się zapadamy W który zmieniły się pokłady Niebo się coraz wyżej złoci Okręt nabiera krwi Unoszą nas ceglane fale Piętnastoletnich kapitanów W spełnienie marzeń o podróżach W nietknięty stopą świat I byle prędzej byle dalej Wczepieni w burty potrzaskane Nim ciało całkiem się zanurzy W ciszę bezdenną lat Map popalonych czarne ptaki Krążą dokoła gniazd bocianich Z których nikt nie zawoła ziemia By zerwać nas ze snu Inne dziś nas prowadzą znaki My już dla świata niewidzialni I jeden tylko zbudzi hejnał Żelazne kule głów Tubylec się perłami poci Tam gdzie zielona i głęboka Rzeka wśród palm leniwie gada Że nadpływamy my Niosący w darze huk i pocisk Śmierć niezawodną w mgnieniu oka Z którego cała nam wypadła Planeta grudka krwi Tubylec się perłami poci Tam gdzie zielona i głęboka Rzeka wśród palm leniwie gada Że nadpływamy my Niosący w darze huk i pocisk Śmierć niezawodną w mgnieniu oka Z którego cała nam wypadła Planeta grudka krwi