Nie Lubię La
Jan-Rapowanie
3:15Idę przez 5, to jest -15, na Manhattanie Czekam, aż zamarznę, wino na kolację z diabłem Sami nad całym tym miastem Wstydzę się tym, czym zapłacę Ale poproszę o rachunek na mnie Znów stracę to, co jest ważne I u Tiffanego to tego nie znajdę Z kolacji zrobił się after Angielskie wyjście nad ranem W drzwiach tylko minąłem Pradę Słońce już wstaje na Davę Ta noc była dłuższa niż całe Long Island I nie jestem dumny, że się tu znalazłem Czas chłonąć promienie i wyruszać dalej I koniec już, kurwa, z tym stanem, amen Z pierdolonym diabłem było bitych parę pion Widziałem już piekło, nie jest tak daleko stąd Muszę wyjść do słońca, żeby znów dało mi prąd Żebym w mroku świecił jak jebany Nowy Jork Z pierdolonym diabłem było bitych parę pion Widziałem już piekło, nie jest tak daleko stąd Muszę wyjść do słońca, żeby znów dało mi prąd Żebym w mroku świecił jak jebany Nowy Jork Musiałem zjechać, by złapać promienie Choć będąc u góry miałem mieć je bliżej Choć jedząc przystawkę się czułem najlepiej Po głównym poczułem się dziwnie Ceny nie były podane I moja głupota, że nie zapytałem Chcę leżeć na plecach, na jebanej trawie I w chuju mam złotą zastawę Z pierdolonym diabłem było bitych parę pion Widziałem już piekło, nie jest tak daleko stąd Muszę wyjść do słońca, żeby znów dało mi prąd Żebym w mroku świecił jak jebany Nowy Jork Z pierdolonym diabłem było bitych parę pion Widziałem już piekło, nie jest tak daleko stąd Muszę wyjść do słońca, żeby znów dało mi prąd Żebym w mroku świecił jak jebany Nowy Jork