Laleczka Z Saskiej Porcelany
Kubańczyk
3:14Na sam szczyt déja vi american dream Bubble tea c'est la vie ona obok i Spełniamy znowu sny to jest bloków krzyk Proszę Boga tu o zdrowie dla mych ludzi dziś La vida loca ziomy wciąż w Reichu bo bida na blokach Bez perspektywy a co zrobił chłopak? Byku sam zobacz Z butelki jeden łyk ale woda nie gin W becie sportowy tryb w radiu gra znów nasz hit Pamiętam płonął spliff może dwa albo trzy Bez celu furą trip i napisałaś ty Z butelki jeden łyk ale woda nie gin W becie sportowy tryb w radiu gra znów nasz hit Pamiętam płonął spliff może dwa albo trzy Bez celu furą trip i napisałaś ty Z pustego nie naleję nawet Salomon ale ja mam na imię Norbert Tam skąd pochodzę chłopaki mają w dupie modę choć noszą drogą torbę Wyrzucam te wersy na kraj tak jak Don Diego te ciosy na mordę Dlatego już mnie nie pytają skąd jestem miasto jest na mapie na dobre 3 litery ze mną LBC liczą się dla mnie ludzie nie becel I tak ułożymy go po sam sufit teraz polaliśmy tylko metę Jestem głodny jak grizli patrzą na moje ruchy bo jestem na wizji Lepiej pohamuj słowa poukładaj myśli wolę być widzem jeśli życie to jest wyścig Szczury dalej biegną ale ja wolę podziwiać piękno Tu gdzie kaszmir ukryte jest piekło wartości zostały przyszyte metką Jak poznasz takich co nie lubią patrz na twarz oczy mówią gdy usta kłamią kolejny raz Myśli tak jak woda od kiedy pamiętam ej od kiedy pożegnałem was Z butelki jeden łyk ale woda nie gin W becie sportowy tryb w radiu gra znów nasz hit Pamiętam płonął spliff może dwa albo trzy Bez celu furą trip i napisałaś ty Z butelki jeden łyk ale woda nie gin W becie sportowy tryb w radiu gra znów nasz hit Pamiętam płonął spliff może dwa albo trzy Bez celu furą trip i napisałaś ty Mam moich ludzi daleko chłopaki z ZST tu jeszcze polecą Gadki to nie na telefon już jeden mój ziomal miał za dużo echo Miało mnie tu nie być ale jestem piszę wersy blisko do dwudziestej Kiedyś pewnie waliłbym tą kreskę ale już dorosłem no i nie chcę tego więcej A ja jestem Kuba Salomon nie nalał i to nie są cuda Kochamy te szare podwórka gdzie graliśmy w piłę a potem się lała ta wóda Wtedy nie sądził nikt że tu się uda Na palcach ręki policzę przyjaciół bo niewielu można zaufać Jak piasek przez palce nam lecą te lata jesteśmy z jednego trzepaka Na osiedlu graliśmy w kratki niektórym już kwiaty się spłata Pewnie bym z nimi na górze gdzieś latał Lecz pojawiła się w porę już byłem na dole i nigdy nie wracam Z butelki jeden łyk ale woda nie gin W becie sportowy tryb w radiu gra znów nasz hit Pamiętam płonął spliff może dwa albo trzy Bez celu furą trip i napisałaś ty Z butelki jeden łyk ale woda nie gin W becie sportowy tryb w radiu gra znów nasz hit Pamiętam płonął spliff może dwa albo trzy Bez celu furą trip i napisałaś ty