Bezludna Wyspa
Kukon
3:10Czasy kiedy było dobrze, były dobre dziś jest lepiej To, co wcześniej brałeś u dilera, dziś jest w sklepie Ludzie, którzy stali się ikoną już są w niebie A mnie jak nie było widać, spałem w piekle Częściej teraz myślę o biznesie niż o rapie Ale zawsze kiedy wjeżdżam na ten projekt, mamy patent Ludzie uwierzyli mi, bo bo jesteśmy podobni I nie odbiła mi forsa do głowy, ani proszki Zasypiamy w złości rano wszystko ze mnie schodzi Mam wystarczająco forsy, by ci pomóc lub zaszkodzić Zjechałem kawał świata, potem wyciągnąłem wnioski Nie istnieje nic już cenniejszego od wolności Opcji tyle miałem, aby zostawić to w pizdu Zajebany w opór, mogłem tylko odpisać ci miss you I choć zmieniło się tyle, nadal jestem bez szans Cannabis, whisky, ananas Jeszcze będzie czas by odpoczywać Czasem wszystko pęka, potem kruszy się jak szyba Każdy, kto się bawił dobrze, teraz nadużywa Łatwo się utopić synu, jak nie umiesz pływać Bywa, po prostu tak bywa Szczodrze spoglądam na zegary Breitling'a Chłodny jest klimat i zmienia się perspektywa Ona cała w świecidełkach, ja bym kiedyś nie pomyślał, ej Masz to w sobie, lecz musisz iść Ja mam to w sobie, lecz mówisz stop Nikt już się o to nie chce bić Pamiętam jak celowaliśmy na szczyt Dziś się boisz, bo łatwo spaść Stoisz sam, pokaż gdzie twój brat Stoisz sam, pokaż gdzie twój brat Stoisz sam