Knajpa Morderców
Kult
4:45Nie pomogły zastrzyki, recenzje i pomniki Ni kwaśne mleko, przyszedł szarlatan, szuja Obejrzał go, pobujał, demencja praecox Toż radość była w domu, nareszcie koniec sromu Skończony kłopot, dozorca śmiał się setnie Zaraz mu nitkę przetnie, panna Atropos Żona klaskała w dłonie, ach, przecie nadszedł koniec Pijackich orgii, bólów miałam niemało Nareszcie Twoje ciało wezmą do morgi Wszyscy stanęli kołem z czołem bardzo wesołem Prasa, kuzyni i szacowne to grono Orzekło unisono, dobrze tak świni! Po co dziewki uwodził, nocą domy nachodził Sen rwąc dzieciątek i po co pod zegarem Lał w brzucho wino stare, świątek i piątek Zna go dobrze Warszawa, pożyczał, nie oddawał Nasienie drańskie, a poetyczne dale To byly te skandale w Małej Ziemiańskiej Dobrze Ci stary draniu, za grzechy nad otchłanią Inferna zwisasz, najprzód gwiazdy i róze Potem stołek w cenzurzem, sprzedajny pisarz! Tak to nadobne grono, radziło unisono W śmiertelnej sali, a że lico miał bladsze Orzekli pewnie nadszedł koniec kanalii Zapachniały zefiry, brzękły potrójne liry Pierzchnęła tłuszcza serce alkoholowe Unieśli aniołowie na złotych bluszczach