Notice: file_put_contents(): Write of 657 bytes failed with errno=28 No space left on device in /www/wwwroot/muzbon.net/system/url_helper.php on line 265
Michał Bajor - Już Widziałem, Jak... | Скачать MP3 бесплатно
Już Widziałem, Jak...

Już Widziałem, Jak...

Michał Bajor

Альбом: Od Piaf Do Garou
Длительность: 3:22
Год: 2011
Скачать MP3

Текст песни

Rodzinny dom przed laty opuściłem
I z miasta, gdzie każdy każdego zna
Jak stałem, tak przed siebie wprost ruszyłem
Zdobywać świat - nieważne, gdzie i jak

Kazałem z forsy moc uszyć sobie
Garnitur szyk - błękitny mody szał
Troskom śmiałem się w nos
I marzyłem, by los
Artystą być, artystą być mi dał

Już widziałem, jak
Ludzie przed afiszem
Przystawali i
Powtarzali w głos
Patrzcie, to jest on!

Już widziałem, jak
Portier ciężko dysząc
Powstrzymywał tłum
Który pragnąc mnie
Parł ze wszystkich stron

Uwielbienia szmer
Zmieniał bez ustanku
W ósmy świata cud
Każde z moich słów
Każdą z ról i gaf

Rosła ilość zer
Na mym koncie w banku
Mogłem kupić fart
Nie czekając na
Dobry losu traf

Zaproszeń stos przewalał
Się po garderobie
Już widziałem dni
Kiedy liczba ich
Dosięgała stu

Czytałem je niedbale
I myślałem sobie
Kto zasłużył, bym
Obecnością swą
Zaszczyt sprawił mu

Byłem jednym z tych
W tym okrutnym fachu
Co poznali smak
Pocałunków Muz
Uwielbienia mas

Byłem jednym z tych
Co nie czują strachu
Kiedy zabrzmi gong
I oślepi cię
Reflektorów blask

Garnitur ten trzydzieści lat już noszę
I szukam wciąż, nieważne, jak i gdzie
Okazji, by zarobić parę groszy
Nikt z moich ról nie śmieje się - prócz mnie

Pociągiem tłukę się w noc na chałtury
W walizkach dwóch od wielu mieszkam lat
Komplet widzów w dwa dni
Czasem kucharek łzy
To musi mi zastąpić sławy smak

I nie widzę wciąż
Ludzi przed afiszem
Na mój widok nikt
Nie powtarza w głos
Patrzcie, to jest on

A już jeśli coś
Na mój temat słyszę
To od nowa znów
Stek złośliwych kpin
Kpin ze wszystkich stron

Żeby sławę mieć
Choćby przez godzinę
Próbowałem już
I błazeńskich fars
I ponurych dram

W końcu - pal to sześć
To nie moja wina
Że publiczność wciąż
Nie docenia ról
Które dla niej gram

Nie raz się tak składało
Że bez braw schodziłem
Bo sławniejszy ktoś
Umiał przedtem już
Tłum wprowadzić w trans

Choć mnie się nie udało
Zazdrosny nie byłem
Taki mam już los
Który nie dał mi
Wygrać żadnej z szans

Kocham każdą z chwil
W tym okrutnym fachu
Gdzie spotyka się
Upokorzeń dno
Albo pełnię łask

Żaden świata cud
Nie ma dla mnie smaku
Małej chwili, gdy
Ma oślepić mnie
Reflektorów blask