Miejskie Bagno
Molesta Ewenement
4:32Obraz szarej codzienności wyczytasz to z tych oczu Nie po raz pierwszy idąc po stromym zboczu Muszę przetrwać niezależnie od nikogo Iść swoją drogą nie dać satysfakcji wrogom Są tacy co pomogą sprostać wymogom Przez ocean ludzkich brudów przejść suchą nogą Niech będzie przestrogą dla warszawskich osiedli Pieniądz i władza to wspólnicy przebiegli Spytaj tych co polegli zawiedli siebie samych Takie sytuacje nie należą do niespotykanych Raczej coraz częściej oglądanych na ulicach tego miasta Widać jak na dłoni każdy za czyś goni przed czymś ucieka Wciąż nie wiem co mnie czeka niepewność jutra Jak wzburzona rzeka staje się żywiołem Już dawno to pojąłem teraz zabijam ciszę Gniew słowa pisze pewnie już za to wiszę W oczach społeczeństwa pierdolę ich uznanie Dla mnie najważniejsza rzecz to przetrwanie I tak pozostanie już na zawsze Muszę przetrwać nawet najgorsze dni Włodi powiedz mi czy twoja czujność śpi Nie bo muszę przetrwać po upadku wstać Nigdy nie usłyszę „sam sobie radź" Muszę przetrwać nawet najgorsze dni Pele powiedz mi czy twoja czujność śpi Nie bo muszę przetrwać po upadku wstać Nigdy nie usłyszę „sam sobie radź" Biorę jaram nie kaszlę przetrwać muszę Najgorszą suszę skąpy los zmuszę Da mi co chcę dopiero ruszę jak się uda Innych skuszę choć wokół obłuda Toniemy w brudach na mordę kłóda By źle nie skończyć do przegranych dołączyć Nauczę się sączyć z życia źródła Tylko się nie udław nie bądź łapczywy człowiek A prawdziwy przezorny w ruchach Przetrwać po trupach plakaty na słupach Ewenement się zbliża pełna głodnego micha Spada ludzka pycha przetrwał czy zdycha Zawsze coś za coś da się żyć jakoś To co ma wartość tego się trzymaj Pal zioło sztuki dymaj i nie zapominaj Że nasze zadanie to historie z autobusu Spisane na kolanie gwarantują nam przetrwanie Jak masz uwagę na nie a jak je lekceważysz Nieraz się poparzysz to krwawy sport jest Co dzień nowy test władza pieniądze seks Ale wiesz przetrwasz jak nie znasz słowa „pas" Mój rap nie dla mas powtarzam jeszcze raz Przetrwać to zbrodnia w afekcie Ktoś ma obiekcje do tego przywykłem Konflikty to zwykłe części życia którego się nie wyprę Muszę przetrwać nawet najgorsze dni Włodi powiedz mi czy twoja czujność śpi Nie bo muszę przetrwać po upadku wstać Nigdy nie usłyszę „sam sobie radź" Muszę przetrwać nawet najgorsze dni Pele powiedz mi czy twoja czujność śpi Nie bo muszę przetrwać po upadku wstać Nigdy nie usłyszę „sam sobie radź" Elo dwadzieścia zero zero Podziemie nie podlegam ocenie Znów muszę przetrwać oddalić zagrożenie Bo czai się za rogiem to walka z wrogiem Produkcje są nałogiem jestem uzależniony Coraz bardziej doświadczony nie bądź zdziwiony Spójrz na to z tej strony Zrozumiesz że umiejętność przetrwania Motywuje nas do działania Dlatego znów muszę przetrwać odnaleźć sposób Jak uniknąć ciosu złośliwego losu Bo nigdy nie wiesz co nie wiesz kto Stanie ci na drodze niosąc z sobą falę niepowodzeń Życie to nie film licz się z tym Bo pogubisz się w nim zabłądzisz jak wielu Wciąż szukających celu w spalonych patentach W stu procentach twój los w twoich rękach Żeby przeżyć musisz w to uwierzyć Więc uważaj możliwości sobie stwarzaj Teraz refren powtarzaj Muszę przetrwać nawet najgorsze dni Włodi powiedz mi czy twoja czujność śpi Nie bo muszę przetrwać po upadku wstać Nigdy nie usłyszę „sam sobie radź" Muszę przetrwać nawet najgorsze dni Pele powiedz mi czy twoja czujność śpi Nie bo muszę przetrwać po upadku wstać Nigdy nie usłyszę „sam sobie radź"