Wolę Się Nastukać
Molesta
6:03Wiedziałem, że tak będzie Zawsze za nic lądujemy na komendzie Dla nas pierdolim, dumy przybędzie Chwila, niech zacznę od początku, by nie stracić wątku Wszystko prawda, muszę być w porządku Był zwykły letni warszawski dzień Razem z Klimą wsiadam w cień Wienio, weź płytę zmień A my pogadamy na temat marzeń Nagle słyszę ręce z kieszeni, dokumenty Odwracam się, a to niebieskie męty Nikt nie ma dokumentów, bo nikt nie jest pierdolnięty Klima i ja w radiowozie zamknięty Szybciej niż można było się zorientować Komisariat, tam będą transportować Pierdol pewny, nie musisz prowokować Stanąć na rozpoznaniu w jednej linii Wypuścili wszystkich, okazaliśmy się niewinni Parę batów za to, że od społeczeństwa inni Za to, że żyjemy i jesteśmy wszędzie Ja znów wiedziałem, że tak będzie (będzie, będzie) Wiedziałem, że tak będzie (będzie, będzie) Wiedziałem, że tak będzie (będzie, będzie) Wiedziałem, że tak będzie (będzie, będzie) Tak będzie, wiedziałem Gdy pierwszy raz hip-hop usłyszałem Być MC - tego chciałem Słuchałem, pisałem, pisałem, słuchałem Tworzyłem swoje i nie naśladowałem Ale są takie rzeczy, których się nie spodziewałem Że nasze produkcje tyle namieszają Że ludzie wciąż o naszą płytę pytają Tego chcieli, no w końcu ją mają Jak oceniają, od nich to zależy Robię tylko to, co do mnie należy Wienio też to wierzy Klima ma jeszcze wielu żołnierzy Którym swoje tajemnice powierzy Pojawią się kłopoty i wtedy będę wiedział Że nie jeden człowiek za mną stał, moje racje popierał Wszystko w dobrym systemie odbierał Potrzebuje moich ludzi tak jak skrzypiec z futera (ja) Ja wiedziałem, że tak będzie (będzie, będzie) Ja wiedziałem, że tak będzie (wiedziałem) Wiedziałem, że tak będzie (będzie, będzie) Ja wiedziałem, że tak będzie Nie zamykaj mamo dzisiaj drzwi Bo późno będę, z chłopakami idziemy dziś (o) Na kolędę, za chwilę do domu i do metra będę Wkurwiony, bo stałem pod pocztowym urzędem (ding-dong) Słychać ukrym po lat dzwonek, ale nikogo nie ma na dole Cała ekipa o ósmej ustawiła się na szkole Od kilku lat klepiemy tą samą dole Co pijesz? Gołdę, browar, kole? Browar wolę Jeden, drugi, trzeci Śpiewasz wolniak leci Badajcie, bo tu same dzieci To samo co piątek, alkohol się leje Pijany typ rzyga, nastukany się śmieje Melanże, awantury w hybrydach to już są dzieje A dziś mam nadzieję, że nie będzie tak jak wtedy Najebany wszędzie zaliczałem gleby Nawet nie pamiętam kto komu wypłacał chleby Powiedz tamtemu, żeby nie kozaczył Lamus potem się będzie grubo tłumaczył Ubliżył, dostał, przeprosić raczył To było pewne jak techno w trendzie Wiedziałem, że tak będzie Wiedziałem, że tak będzie (wiedziałem) Wstałem rano, wypiłem kawę Pojechałem na Śródmieście załatwić pewną sprawę Chodziło o wzmacniacza naprawę W powrotnej drodze wpadłem na coś ciepłego Byłem głodny, dlatego zjadłem podwójną szamę Mijając filary, przechodząc przez bramę Szybko do metra, do ludzi z którymi trzymam sztamę Miałem chwilę, to przyniosłem oligocen mamy Kiedy szedłem po wodę zaczął deszcz padać Musiałem swoim nogom szybkie tempo nadać Spotkałem jednego koleżkę, ale nie chciało mi się z nim gadać Poszedłem do domu założyć coś suchego Wziąć telefon, zadzwonić do tego i tego Pożyczyć zasilacz od Tedego Chciałem zjeść obiad, ale nie było niczego W szoku, w szoku, bo zostało tylko 15 minut Jak nie przyjdę na czas, to będzie niezły wrzut (wrzut) Wszyscy gdzieś pójdą, a ja kaput Autobus nie przyjeżdża, zwleka (mm) Ja tu sam stoję, a tam ekipa czeka Powrotu widziałem ich na zakręcie Przyszedłem, nie było nikogo Wiedziałem, że tak będzie Wiedziałem, że tak będzie