Randori (Feat. Doniu & Dj Decks)
Peja
4:23Mógłbym przodować w aferach żyć na wariackich papierach I nieustannie się spierać z ludźmi o dobrych manierach Co lepsi od urodzenia wpisani mają w metryce Żeby unikać ulic by nie ulegać panice I nie rozmawiać z obcymi czytaj dołem społecznym To niebezpieczny świat enklaw i podłe życie przestępcy Chronieni w super fortecy mur żywopłoty kamery Ten monitoring dwa cztery są tak życiowi jak Jerry Z daleka od szarej maści plebsem nie być skażony Nie opuszczając swej zony nie jeden zbyt przerażony Spotka biedaka to draka ile sił w płucach on dmucha Ten gwizdek ogłasza alarm biedak już martwy jak 2Pac Odpukać nie chcę podziałów biedni bogaci gdzie jedność Jak miałby wyglądać dialog masz w gębie język czy drewno Płaszczyzną porozumienia dać pracę biednym w hacjendach Pomoc domowa potrzebna lecz musi być odpowiednia Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga Ulicami płyną łzy krew i trwoga Nie ma jutra nie ma Boga nie ma nic Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi Czym jest ten luksus w stosunku do potrzeb pierwszego rzędu Chcesz dostać kwadrat z urzędu zapomnij słyszysz w okienku Czym jest to siku w kibelku na półpięterku czym bieda Czym wielki taras z ogrodem na tych strzeżonych osiedlach Tu gdzie urzędnik państwowy pozadłużanych wysiedla Eksmisje z pierwszym dniem wiosny zagrają biedzie na nerwach Co drugi żebrak to dramat ja pytam się co za kara Premierze co odpierdalasz Dzieciaki grzeją w pieczarach Niejeden rządowy palant rozmyśla o naszych losach I VAT podnoszą raz po raz by finansować Ci socjal Poznaj kolosa co z gliny ma giry a chce tu rządzić Przestań się mądrzyć bo byli od Ciebie mądrzejsi gorsi Do celu dążyć nie błądzić poprzez krytykę systemu Dajemy upust ciśnieniu i społecznemu wkurwieniu Przekłuwam balon z nadmiarem rozczarowania z Poznania Bo tu gdzie żyje rząd działa na naszą niekorzyść hałas Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga Ulicami płyną łzy krew i trwoga Nie ma jutra nie ma Boga nie ma nic Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi Na krawędzi ból Mój umysł napięty jak sznur Głowa bije w mur Upadam i jestem z każdym upadkiem silniejszy Wszystkie slumsy świata są jak ołtarz najświętszy Na nim rodzi się i umiera życie Na nim płoną ulice o świcie Na nim stanę z pięścią w górze Godność jeszcze raz powtórzę Znam miejsca Znam miejsca Zona Znam miejsca gdzie ulice płoną o świcie Znam miejsca gdzie dzieci zabierają życie Znam miejsca gdzie demony wojny tańczą Miejsca gdzie jesteś tylko żywą tarczą Tylko żywą tarczą Tylko żywą tarczą Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga Ulicami płyną łzy krew i trwoga Nie ma jutra nie ma Boga nie ma nic Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi Obok śpi ona piękna i zmęczona Mówi coś przez sen i po cichu kona To jej wiersz o wolności połamane skrzydła Pieśń o godności piękna i niewinna