Wybucham Powoli
Pikers
2:52Nie mogę się podnieść chociaż misje wzywają Przez tych głupich ludzi to mnie boli wyjście rano Dżo w oczekiwaniu na to aż się wyszczekają Lepiej jak nie powiem co ja o tym myślę, Karol Mało, ciągle jest im mało Tak się nawpychają, że już pękają jak balon Wielu było ich, ale znikają, halo Są jak kilogramy, które moje bloki palą i walą Potrzebujesz rewolucji, kurwa? Nie mów w moją stronę po konsumpcji gówna Kogo zmusisz, żeby nosił twoje buty, kurwa? Na pewno nie nas, betonowy las To co kusi musisz w końcu urwać I tak samo spadnie, z górki się potoczy w twoją manię Zastanów się, jeśli chcesz odrzucić to co stare Może tylko wpierdalają ci do głowy baje Chyba już nie umiem, chyba wpadam w furię Chcą legalizować, chcą wyjebać Unię Chciałbym się zainstalować tam gdzie mają urny Wyjebać pod sufit cały nurt główny Na osiedlach umiеramy z nudy, kolejny łyk wódy Ale to już nie pomożе samo, moje głowy czuby Kółka i kwasy i joint'y i grudy A ziomek do zguby jak portfel jest chudy Zapełniona winda, a mi śmierdzi nowy towar Czeka mnie wycieczka po tych pierdolonych schodach Myślę o znajomych czy mojego życia szkoda Komuś, czy będzie tak samo jak się skończy na to moda W moich czterech kątach muszę opracować Nowe plany na wygraną, oby to nie tylko słowa My nie mamy o czym mówić, ej To coś więcej, lecz i tak tego nie dostrzegają Mówią, że urośli na rok, potem zniknie urok A ja czekam na to jak małolaci na uro Możesz na to stawiać całą swą wypłatę ruro Uno minuto i już to ma pod skórą jak chip Puść im to, jak u cip sucho, na zsyp Zabieram większość tej gry Wasze prucie dla nas brzmi jak syk I was zapinamy jak banknotów plik Łatwo, bez kłopotu, w mig Styl Slick jak Rick, to wróg dla elit Mówisz, że to już nie git, mnie bardziej nie cieszy nic Nie znajdziecie lepszej rzeczy, przy tym się ośmieszysz dziś Chuja na rap kładę, chuja na trap kładę Chuja na podwózkę, jadę tak jak żaden Pozdrawiam Zawadę