Zerwani Ze Smyczy
Pokahontaz
3:22Żyjemy w trzecim wymiarze opartym na czwartym filarze Niejako jako pasażer w czasu bezmiarze robię co rozkaże bieg wydarzeń Mam swoją oazę z marzeń gonię ją wyrazem za wyrazem Gówniarze może i jarzą bazę ale nie wiedzą nic o ciężarze Życie pokaże wam kalendarze. Twarze za makijażem Poznaj pola rażeń solo i w parze wojna na całym obszarze Lecisz Ikarze szybko okaże się że wiraże mirażem Gdy jeden jedyny punkt na radarze umieszczono nad cmentarzem Rodzi się bunt zaczyna się liczenie sekund liczenie w pośpiechu oddechów Lekarze nie wiedzą ile jest duszy w człowieku Pod nogami grunt lecz nikomu do śmiechu wierz mi Bogowie są zbyt potężni a byliby mężni gdyby uwolnić nas od grzechu My nie nieśmiertelni ale odważni i bezczelni Dopóki jest czas dotykamy gwiazd po nas przyjdą kolejni Pomimo że ograniczeni ramą możemy stanąć poza nią Co rano tak samo walczyć o wygraną aby marzenia spełnić Otwarte złote klatki Gdzie sfrustrowane twarze Tam zamierzchłe wypadki Co skrywają pod bandażem Czas płynie nurtem wartkim A ja po trotuarze Kiedyś zmieniałem kartki Dziś zmieniam kalendarze Ciężko sprecyzować od kiedy trwa gonitwa Czas rozpostarł skrzydła a mnie się ostał rydwan. Ba Ciężko wycyrklować gdzie ostatnia przystań Komu pomóc brzytwa ma? Ziomuś mam plan wytrwać naj Dłużej. Wymijam rykoszety zyg zak Przyszłość już przemija niestety tik tak Passa góradół góradół klik klak Farsa niemal niema komedia Flip Flap Kurs do mej Itaki co milę walczę z wirem Myślałem „słyszę ptaki" a to wołanie syren Więc dla niepoznaki konspirę mam z zefirem Kreślę nowe szlaki i znikam acetylen Pochylę się nad bakcylem zalał mi mózg jak wylew Jak diler handluje stylem klasycznym jak winyle Dostałem wilczy bilet na dalsze bycie szczylem Teraz doceniam chwilę jak gdybym był motylem I nic I tyle I nic I tyle I nic I tyle I nic Nic dodać nic ująć Los pisze wiersze Mamy tą moc przejmując kontrolę Nad ostatnim wersem Otwarte złote klatki Gdzie sfrustrowane twarze Tam zamierzchłe wypadki Co skrywają pod bandażem Czas płynie nurtem wartkim A ja po trotuarze Kiedyś zmieniałem kartki Dziś zmieniam kalendarze Nie myślę już wcale o tym co będzie jutro Chwila przyniosła ulgę a w mojej duszy jest luźno Podarowała ciszę ją zapiszę Stertą tekstów Nieśmiertelne wyrazy Bez daty w kalendarzu