Jeszcze Będzie Lepiej (Feat. Rufuz & Małach)
Polska Wersja
3:49.Ile razy już słyszałem, że nic nie osiągnę, chłopak, bo zamiast iść do szkoły wolałem kupić czteropak, chciałem być jak 2 pac, ale nie że gangsta... z górnej półki rymy składać – teraz wiem że jest tak. Nie zobaczysz mnie na deskach, jak zdycham z głodu za ten dar, który dostałem codziennie dziękuje Bogu, nie sprawie zawodu jak te pseudo gwiazdy popu. weź daj spokój – nie prowokuj chłopaka z bloku, w szoku zważ co się dzieje wokół i weź to przemyśl, jestem tu, byłem, będę nie musisz mnie cenić, ile razy już słyszałem – musisz się zmienić, nie oceniaj jak mnie nie znasz przestań kit żenić, łatwo jest wyrobić na kły, takie są fakty, wiem, że nie jesteś ponad tym, w dupie mam fakty, w ciąż liczę na siebie jednak pomagam w potrzebie, a te wszystkie niesnaski jeszcze piach pogrzebie. weź się do roboty, opierdalać się nie wolno, na co tak siedzisz, słuchasz i coś tam piszesz, i tylko rzucasz kurwy na brak tuszu w długopisie, bo lubię cisze, bo gdy jest cicho to lepiej słyszę, a ile razy już słyszałem - nie opłaci Ci się, a ja na bicie co sam go zrobię albo ktoś, gdy rzucę w Polskę jeden, drugi, trzeci, czwarty sztos, nie jeden gość mi to mówił i to nieraz, że nie wyżywisz rodziny z pensji rapera, posłuchaj teraz, bo to nie gadka o niczym, albo używasz mózgu albo nie masz na co liczyć, to jak sportowiec, jak chcesz wygrywać to ćwiczysz, nie słucham już o tym, że jest, bo nie ma granicy, a przeciwnicy niech sobie schowają w kieszeń zdania do mózgu prania, bo w nie nie wierze. 3."migo trafia pętla" ja i małach Polska wersja, gdzie ślady getta, gdzie marzy Ci się nektar, gdzie mówią mi w kółko co mam robić i jak żyć, jak wyjdę tylko na podwórko, Ty chcesz żyć jak w reklamie, że dom i śniadanie, i żona wiesza pranie, tak, a tutaj liczą mi sos, wiedzą ilem wziął za to, za tamto, chałupa, dupa, fura, tego nie ma jeszcze u nas, akurat jest awantura, w której wziąć możesz udział – browar, wóda, chmura ura bura kto tam ura u was pedzie, słyszę to przez sen, pierdolony dźwięk, rozbitych butelek, jebie szczochem na klatce, browar z kiepem wkomponowany w posadzkę, i znieczulica się patrzy na mnie, od pokoleń nie jeden tylko kradnie, zero dwa dwa, polska wersja witamy na dnie.