Mała
Stacja B.
3:25Już nie jestem dzieckiem Jest inaczej niż myślałem Rozebrałem się do naga Przed wami Opróżniłem swe kieszenie Dałem swoje zaufanie Podzieliłem się swoimi sekretami Moje koszmary z przeszłości Moje lęki mnie zżerają I pozostaje pusty, słaby Nienawidzę waszych kłamstw Nienawidzę waszej zdrady Siebie też, bo jesteśmy tacy sami Z zewnątrz jestem silny, trwały W środku czuję jak Przygniatają mnie poszarzałe ściany W chaos jestem zaplątany Niemożność zebrania myśli Rozbija mnie, jak wodę o skały Nie wiem jaki los ma spotkać mnie I pełno bzdur wokoło Tracę czas który został zapisany I odbiera mi to wszystko Siłę pianę toczę z pyska Wściekle szarpię się ze sobą samym Oddycham, oddycham Nie swoimi płucami Palcami dotykam twarzy Widzę was oczami Obliczam w myślach Odległość między nami Czekam, aż przyjdzie mgła I znikam Zdycham, po prostu zdycham Zwyczajnie nie potrafię tego ująć słowami Znikam, na waszych oczach Nie zostanie ze mnie nawet cień Zdycham, po prostu zdycham Zwyczajnie nie potrafię tego ująć słowami Znikam, na waszych oczach Nie zostanie ze mnie nawet cień Zdycham, po prostu zdycham Zwyczajnie nie potrafię tego ująć słowami Znikam, na waszych oczach Nie zostanie ze mnie nawet cień Zdycham, po prostu zdycham Zwyczajnie nie potrafię tego ująć słowami Znikam, na waszych oczach Nie zostanie ze mnie nawet cień