Idealny Raper
Ten Typ Mes
3:14Chyba pójdę wreszcie zjeść befsztyk Luzuję się tu zbyt długo słuchając pierwszej Molesty Sztuki te wyzwolone dzisiaj możesz brać hurtem Kropić jogurtem mniej negocjacji jest o drugą dziurkę Jak wychować córkę (nie wiem) Niech się panna wsłucha Ta wczoraj była bardziej fly niż Anna Mucha Lało jak z cebra a ta z żebra mi wyjęła problemy Choć miałem takiego doła Że prawie wydziarałem sobie na ramieniu emo Siema już nie pada Co się tak patrzysz jakbym miał wynająć quada Ja śmigam grać w piłkę z ziomkami z Gocławia 151 bus Ty go widząc w plener rusz I o dupeczkach ze mną pogadaj Albo o rapie albo podklep tytuł serialu I ściągnij go dla mnie bo mój Internet rzęzi jak maluch Tak właśnie rozkręcamy się wiosną Gramy radosny football za mostem Z tego trudno wyrosnąć Teraz mogę odetchnąć Bo żaden ciężar nie siada na klacie mi Jak pyłek z ramienia strzepnę Każdego męcia co chciałby spięcia Żadnych prowokacji Same spoko akcje w planach na wieczór są I przed siebie patrzę Z uśmiechem patrzę na mój niestrzeżony blok Pamiętam czasy tych ustawek na sztywno Pośrodku blokowych enklaw gdzie puszka bywała piłką Bez netu sygnałów puszczanych z techno komórek Po prostu było się tam gdzie wołało echo podwórek To zostało za murem wspomnień co doba starsi Płuca jak dwa ogryzki wątroba jak ser szwajcarski Płacimy podatki bulimy rachunki Choć wiele ludzi mówi mi Paniczu weź się ogarnij Chuj w nich nie wierzysz to wpadnij wciąż taki sam Wole wziąć z domu boombox niech membrany dudnią rap Zanim stanę się biurwą do szpiku kości Głośny ze spółką powrót do starych wartości Popołudniom na football wizytą w nocnych Po alko ale bez zadym W opcji spoko jak za dawnych lat bloków dalej w blasku I mimo że mamy niewiele mamony to wciąż mamy czas Teraz mogę odetchnąć Bo żaden ciężar nie siada na klacie mi Jak pyłek z ramienia strzepnę każdego męcia Co chciałby spięcia Żadnych prowokacji Same spoko akcje w planach na wieczór są I przed siebie patrzę Z uśmiechem patrzę na mój niestrzeżony blok Głośny Szczur mój niestrzeżony blok Blok blok blok przed Twoim ciosem Może mam mniej hajsu Ale i tak jestem bossem Rok rok rok życia pod kloszem Może jakoś bym wytrzymał Ale zwariował chwilę potem O ten tutaj to jest mój ziom X Lubi czasem zjeść kwasa lubi ostro pić O ta tutaj to przyszła pani doktor Wącha w klubach czasem Choć zwykle bywa roztropna To są moi ludzie mordeczki znane mi gęby Każdy jest inny i każdy nieco pierdolnięty Lubimy pić pod gruszą l Ubimy chodzić do kina Brodzić w rozkminach Tacy jak my niewiele muszą Jestem duszą towarzystwa Hubson jego barkiem Chcesz go widzieć po swej stronie Czy chcesz widzieć kanarki Lecz nikt tu nie chce wojen nikt tu nie jest zły Gentlemen'i choć bywa że tacy raczej przez Dż Teraz mogę odetchnąć Bo żaden ciężar nie siada na klacie mi Pyłek z ramienia strzepnę każdego męcia Co chciałby spięcia Żadnych prowokacji Same spoko akcje w planach na wieczór są I przed siebie patrzę Z uśmiechem patrzę na mój niestrzeżony blok Co jest