J****E Narkotyki
Tps
2:44Trawą palę stresy zostało Nic nie uspokaja jak buch z jointa halo Aura się niesie żeby mordę ucieszyć Jestem do tego proste ruchy jak w wieży Nie pionki nie konie co skaczą w boki olej Bletki kręcone sprzęt killer płonie Nie na farmazonie prawdziwe życie moje Jak jestem objarany to się sam pisze projekt To półka w bibułkach znikam jak pół grama Kiedy mnie nie trzeba widzieć trasa nie jechana Wypalam z ziomalem co jest do spółki Nie chcę nawet wiedzieć jakie u was są warunki Nic mi nie gadaj nie słucham twoja sprawa Co gdzie i po ile przecież nawet nie jaram Najpierw jeden dwa trzy cztery dwa zero Amnezja haze zjeżdża na rejon Później cztery pięć sześć cztery dwa zero Sort z górnej półki palce wciąż mielą Najpierw jeden dwa trzy cztery dwa zero Amnezja haze zjeżdża na rejon Później cztery pięć sześć cztery dwa zero Sort z górnej półki palce wciąż mielą Zawijam się znika szarość codziennego dnia Do dilera trzeba lecieć choćby była pandemia Szafa gra są zapasy jak się jara to jest disco Bo wszędzie mglisto to dym z palca prysnął Skręcam wypalam piszę tekst pora szara Kopsam do ziomala starczy dla nas obu na raz Dopada jak nie ma a trzeba mieć i tyle Po kilogramach lepią się palce jak debile Wilczy od państwa bo w samarce działka Dla nich to narkotyk a to tylko trawka Jointy z wiadra peny czy fifa Co jak kto lubi wax suszka z zawitka Decyzyjni ludzie jak się łapać gdzieś trzeba Moje drugie urodziny dwudziesty kwietnia Najpierw jeden dwa trzy cztery dwa zero Amnezja haze zjeżdża na rejon Później cztery pięć sześć cztery dwa zero Sort z górnej półki palce wciąż mielą Najpierw jeden dwa trzy cztery dwa zero Amnezja haze zjeżdża na rejon Później cztery pięć sześć cztery dwa zero Sort z górnej półki palce wciąż mielą