Młody Kowboj
Vixen
3:47Około dwustu lat temu W kraju, który zniknął z mapy świata Z dala od miejskiej zabudowy Na sporym wzniesieniu otulonym leśnym płaszczem Stało stare zamczysko z wielką okrągłą wieżą Zamieszkiwał je pewien człowiek Nikt nie mówił o nim, przechadzając się Miejskimi targowymi uliczkami Oddalonymi od zamku o dzień drogi pieszo Mężczyzna był samotnikiem Głęboko zafascynowanym medycyną I wszelkimi nowinkami technologicznymi Jego pasja osiągała wymiary obsesji A głowa stale wypełniona była pytaniami Setki nieprzespanych nocy sprawiły Że oczy tego naukowca-samouka Stały się mocno przekrwione Jakby zaraz miały eksplodować pod wpływem ciśnienia Jego głównym problemem Z którym się borykał w swoim samotnym życiu Był strach i szeroko pojęty niepokój Obawiał się w zasadzie wszystkiego, łącznie z ludźmi Był spokojnym i opanowanym człowiekiem A ci nieliczni, którzy mieli z nim styczność Mówili, że to cichy i skromny mężczyzna Co jakiś czas jednak narastał w nim bliżej niesprecyzowany niepokój I zmieniał się on wówczas w niepoczytalnego szaleńca Skłonnego do wszystkiego Ciężko było mu sobie to poukładać w głowie Cichą część swojej osobowości nazwał Tranquilo Natomiast szaloną – Loco Nie lubił tych przemian Bo kiedy wydawało mu się, że zrozumiał Tranquila Pojawiał się Loco i burzył cały schemat Od lat marzył o istocie podobnej do niego Ale mieszkając w samotności Nie miał możliwości nawiązania nowych znajomości A na to wszystko nakładał się strach przed ludźmi Wyjście dla niego było tylko jedno