Kalatówki '22 (Feat. Mary Rumi, Ignacy Wendt, Łukasz Poprawski & Tomasz Wendt)
Jacek Namysłowski
Podnoszę wzrok widzę znów tłumy Brud ulic oportunizm pośród nich już bunt stłumił Subkultury straciły tu swój fluid a twój umysł Powinien się uczulić na prawa tego letargu Pojąć że prawda nie zawsze ma kolor oleandrów Świat spadł na sam dół słyszysz w radiu Widzisz to w telewizji kurwa zawróć Ja skupiony jak na moich bluzach nadruk Przenikam otoczenie ale nie spuszczam go z kadru Na pamięć znam ten stan uśpienia Sam nie raz już myślałem że dałem się mu zatruć Dookoła słyszę wciąż że nie ma o co walczyć mówią Że mój wysiłek idzie na próżno Na wtórną przeróbkę przez system Już za późno na sukces mówią Jakbym sam nie umiał myśleć i decydować o swoim życiu Pierdolę polityków zrozum nie uznaje kompromisów Odkąd pamiętam szedłem wciąż pod prąd Na confront walcząc o wolność z godnością Wszystkie miasta jak kolonia karna Ból z mlekiem dała matka w butlach wacha spójrz po twarzach Wypisana determinacja gdyż rezygnacja to porażka Czy fantazja stanie się realna Na palach niejedna bania Nalana japa ej siostry bracie atak aha Rewolucjonisto wstawaj jaram fajka kawa Ta sama panorama za oknem bez dotacji żłobek Przybrudzone osiedle Ochockie prysznic wychodzę Ogarniam okiem japy wymięte jak pościel Próbowali dojść gdzieś Boże plany cięte nożem Może kiedyś głos osiedli sformuje szeregi Szare jak popiół z którego powstał feniks Spłonął ratusz i sejm i pałac prezydencki Pachołki drobiowej fermy zjedliby zęby na swoich planach Gdańsk Łódź i Warszawa Ochota Bemo Praga Wszystkie dzielnice miasta podnieście pięści na raz Na dwa krzyczcie wolność fizyczna i mentalna Powrót ławka i na gibraltara z ziomblem Mówi spokojnie: Piotrek cóż poczniesz Nie dojdzie do tego o czym mówisz co dzień Lecz przycinam okiem płomień migający moment w jego oczach Chciałby to zrealizować jak co druga osoba którą mijam kurwa Podnieście ręce otwórzcie oczy zaciśnijcie pięści Powiedzcie czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp Podnieście ręce otwórzcie oczy zaciśnijcie pięści Powiedzcie czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp Podnieście ręce otwórzcie oczy zaciśnijcie pięści Powiedzcie czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp Przebijcie mury nie dajcie sie przekrzyczeć furii Wyrwijcie się wolni jak Freddy Mercury Spróbujcie walczyć z epidemią stagnacji Nie pozwólcie się zakuć w kajdanki Musicie zrozumieć że jesteście manipulowani Ograniczeniami prawa nie oddajcie życia dla nich Chcę pokazać że nie zostaliście sami To ostatni moment żeby powstać system zranić Podnieście ręce otwórzcie oczy zaciśnijcie pięści Powiedzcie czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp Podnieście ręce otwórzcie oczy zaciśnijcie pięści Powiedzcie czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp Podnieście ręce otwórzcie oczy zaciśnijcie pięści Powiedzcie czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp