Notice: file_put_contents(): Write of 609 bytes failed with errno=28 No space left on device in /www/wwwroot/muzbon.net/system/url_helper.php on line 265
Zeus - Świt | Скачать MP3 бесплатно
Świt

Świt

Zeus

Альбом: Zeus. Nie Żyje.
Длительность: 3:40
Год: 2016
Скачать MP3

Текст песни

Nie potrzeba mi już więcej wrogów
Za wiele czasu poszło na marne
Kiedy patrzę teraz na to bardziej z boku
Widzę że to było czasem gówno warte

Za wiele przepychanek bez sensu
Tylko się szarpię w miejscu
Zamiast wykorzystać szansę
Złapać tę falę i biec w przód

Dzień już tak nie jest dla nas łaskawy
Jak wtedy gdy byliśmy dziećmi wierz mi
Mamy teraz o wiele ważniejsze sprawy
Świat się już z nami nie pieści kiedy

Rano patrzę na swoją twarz w lustrze
Mówię sobie sam masz dar skup się
Weź się w garść i każdego dnia
Pracuj na ten plon który zbierzesz pojutrze

Niewiele osiągniesz w sekundę
W tyle gasną ci co sprzedają skórę
Przestań się dziwić że masz ciągle pod górkę
Skoro się pchasz na samą górę

Chcesz umrzeć? To możesz zawsze
Ale jaki to ma sens skoro
Pewnego dnia to cię i tak dopadnie
To jest poza twoją kontrolą

Co będzie jutro tego nie wie z nas nikt nikt
Bywa trudno nim się wejdzie na szczyt szczyt
Nie jest za późno póki tlen jest we krwi
Nie wiem co myślisz ty
Mi jest żal tych zmarnowanych dni

Ty to nazwij jak chcesz potrzebuję detoksu rezurekcji
Potrzebny mi lek choć kropla porządku
W morzu chaosu który już mnie męczy
Mam dosyć już marnowania energii na bzdety bez znaczenia

Zbyt wiele rzeczy nie daje mi nic
A tylko coś ze mnie zabiera
Za moment mi stuknie trzydziestka
I sam siebie pytam co dalej

Nie jestem durniem z osiedla
Wiem że mam talent
Dlatego tak łatwo się nie poddaję
Ale czasem już naprawdę w to wątpię

Gdy wkładam w to pracę uwagę i forsę
I chociaż udaję że jest dobrze
Czuję coraz bardziej to że źle skończę stop
Potrzebny mi oddech

Bo naprawdę mnie to gówno zabije
Potrzebuję siebie z powrotem
I znam też niejedną osobę
Która cieszy się z tego że żyje

Przemierzyłem sam w najciemniejsze noce największy las
Nie wiem czy było warto to nie przyszło łatwo
Ale teraz chcę wyjść na światło dnia

Co będzie jutro tego nie wie z nas nikt nikt
Bywa trudno nim się wejdzie na szczyt szczyt
Nie jest za późno póki tlen jest we krwi
Nie wiem co myślisz ty
Mi jest żal tych zmarnowanych dni

Chcę ujrzeć świt nie chcę umrzeć dziś
Chcę ujrzeć świt nie chcę umrzeć nie dziś
Chcę ujrzeć świt nie chcę umrzeć dziś
Chcę ujrzeć świt chcę ujrzeć świt świt

Jeżeli byłeś tu gdzie ja albo nadal tu jesteś
Jeśli patrząc na siebie mówisz
To już nie ja umarło coś we mnie i nic mi się nie chce

Nim zaciśniesz tę pętlę na szyi
Połkniesz te kilka tabletek w chwili
Kiedy cię dopada zwątpienie wylicz
Choć jeden raz kiedy świat cię zadziwił

Wiem czasem to wredny skurwiel
Raczej nie siedzi potulnie
I kiedy już plecak masz pełen wkurwień
Dorzuci chętnie furię

Cóż tak już jest
Nie szukam w tym głębszego sensu
Wkurwiam się też
Ale trzeba to przyjmować po męsku

Jak chce się przyglądać pięknu
Jak chce się oglądać dzień
Czasami trzeba pokonać sporo lęków
Czasami dostać w łeb

I to jest okej chociaż czasem to trudne
To nas uczy pokory
Wszystko czasami i dla mnie jest szarobure
Trzeba chcieć ujrzeć kolory

Co będzie jutro tego nie wie z nas nikt
Bywa trudno nim się wejdzie na szczyt
Nie jest za późno póki tlen jest we krwi
Nie wiem co myślisz ty
Mi jest żal tych zmarnowanych dni

Chcę ujrzeć świt nie chcę umrzeć dziś
Chcę ujrzeć świt nie chcę umrzeć nie dziś
Chcę ujrzeć świt nie chcę umrzeć dziś
Chcę ujrzeć świt chcę ujrzeć świt świt

Co będzie jutro tego nie wie z nas nikt nikt
Bywa trudno nim się wejdzie na szczyt szczyt
Nie jest za późno póki tlen jest we krwi
Nie wiem co myślisz ty
Mi jest żal tych zmarnowanych dni