Notice: file_put_contents(): Write of 636 bytes failed with errno=28 No space left on device in /www/wwwroot/muzbon.net/system/url_helper.php on line 265
Bonson - Czarny Kaptur | Скачать MP3 бесплатно
Czarny Kaptur

Czarny Kaptur

Bonson

Длительность: 3:21
Год: 2025
Скачать MP3

Текст песни

I wyjebałem wczoraj wypłatę w błoto
I co mam z tego? Szwy na japie, bo ktoś chyba mnie kopał
Tylko dlaczego? Ta przy barze, no to chyba jest siostrą
Typa tamtego, chuj tam było, choć zdążyła się odpiąć

Ja na początku myślę: gigant chce foto
I się uśmiecham, jak debil jakiś i wiesz, nagle pociąg
Jakby pierdolnął mnie znienacka, jakbyś prąd nagle odciął
I jak przez mgłę pamiętam tylko, jak mnie z ziomalem kopią

No dla mnie spoko, jestem morda, wiesz loko
Walę jednego w cymbał, drugi zbiera pokalem w oko
Koleżka zawija mnie z klubu, zanim po nas nie wkroczą
I dobrze, bo mam w spodniach samar, a w nim towar, że ho-ho

Zakładam kaptur, ktoś mnie woła przez okno
Dupa i typ, ona jest piątką, a on coś za szeroko
Ona jest piątką, ale naciąganą nią, nawet mocno
Typ jej się pręży, ona jara szluga, coś tam rеchocząc

Później jest płacz, kiedy noc marniе kończą
Bo co się może nie udać, gdy kumple z bocianem wkroczą
On miał być inny, przecież kurwa mówił - "kocham cię", słodko
A teraz nagrywa, gdy on i oni, jak pojarę gniotą

Miasto jest złe, a ja to zło karmię nocą
Pytam, - "gdzie ona?" Ona piszę, że: est z nią - jak chcesz, to cho
Ona mi piszę, ona jest w jej typie totalnie złoto
A ja rozkminiam, jak najszybciej się tam dostać piechotą

Wszystko, co los da, jest po coś
Zamawiam dychę, diler mówi: kurwa, morda, jest kłopot
Spotykam kumpla, ten pierdolił, że znów ktoś chciał mnie pociąć
Ykhm, no to pokaż się cioto

Jeszcze te kurwy kiedyś boso przyjdą do nas, przeproszą
Spokojnie, jeszcze będzie dobrze, jeszcze zobaczę złoto
Jeszcze będzie tu normalnie, albo chociaż, wiesz - spoko
A inni niech się przyglądają i niech o nas się modlą

Jestem sobą, czasem nawet za bardzo
Mimo to mam wrażenie, że wciąż jestem dla nich zagadką
I wiem, że martwi się, że może mnie tu nagle zabraknąć
Dlatego z całej kurwa siły, życie łapię za gardło

Mamo: powinienem dzwonić częściej
Ale wstydzę się za to kim byłem i za to kim jestem
Urodziny, imieniny, śluby, znajomi z dzieckiem
Mam w kieszeni uśmiech, numer sześć set, na tą imprezkę

Czasem czuję się, jak w Truman Show
Bo, jak Jim Carrey muszę strugać durnia wciąż
Wszyscy patrzą podjarani, a ja spluwam krwią
Na kurwa nowe air-maxy, jasny chuj, psia kość

Mój brat na przymusowych wczasach
Czaisz, prawie po sąsiedzku
Bo kurwa, dwie ulice jakoś miałem do aresztu
Zawsze coś się musi zjebać, zawsze szkoda łez już
Więc, gdy przechodzę obok krzyknę: jak jest, co tam Grześku?

Czarny mam dres, czarny kaptur jak chuligan
Blady jak śmierć, blady jak trup was unikam
Żal mi was jest, żal mi nas znów mam głupi plan
Spalić świat chcę, martwy paść tu na ulicach

Czarny mam dres, czarny kaptur jak chuligan
Blady jak śmierć, blady jak trup was unikam
Żal mi was jest, żal mi nas znów mam głupi plan
Spalić świat chcę, martwy paść tu na ulicach