Człowiek Czynu
Hałastra
3:29W kamienicy lokal Stoi tam sofa, trzymam tam Glocka Leży tam flota Dopijam malta, na świecie wojna Taki krajobraz Idę i na to haram To nie Harlem (nie), to jest Kotlina Warszawska (elo) Ale kocham ten skansen, kocham ten zapach (a jak) Pierdolę propagandę i państwowy aparat Robimy flotę, siedzimy w studio Zrobimy content, oni się wkurwią Czasy szalone, niepewne jutro Ale robię swoje, ziomek, dopóki bije serducho Ja się im nie dam, jak Stanisław Kiecal Dalej napieram i robię co trzeba Nie mami medal, ani moneta Wiem, zdarza się niefart Ja pierdolę ten świat i zakładam czarny dres Dopóki w sercu żar, ja będę sprzeciwiał się I, i nie jestem sam, skurwysynu, słyszysz zgiełk My jesteśmy już u bram, skurwysynu, wychyl łeb Ja pierdolę ten świat i zakładam czarny dres Dopóki w sercu żar, ja będę sprzeciwiał się I, i nie jestem sam, skurwysynu, słyszysz zgiełk My jesteśmy już u bram, skurwysynu, wychyl łeb (Ka-Ka) Kamienica, nie willa, zebranie, sprawa pilna Same draby ekipa, cztery magazynki do Visa Łeb się spóźnił - nagana, ziomek czeka na guna Ja ładuję Nagana, zaraz będą bić tu na alarm Nasze na wierzchu, z nimi do spodu (spodu) Akcja o wschodzie słońca, no bo szkoda zachodu (ziomuś) Naostrzony topór, i-i na nic ich opór (na nic) Jak staną na drodze, zaraz się kurwa położą do grobu Mam jedną szansę, robię ruchy nie gadam, jak mim Bałagan w państwie, łapę swa kładą na wszystkim, jak pit Piszę na kolanie, ten numer otworzy ci banię, jak pin Robię swoje dalej, chuj mnie ich zdanie, kropkę stawiam, git Muszę zrobić sobie miejsce, żeby robić papier Słodki smak zwycięstwa, się obejdą smakiem Robi się znów gorąco, zimną stal mam w łapie Muszę to celnie zajebać, jak snajper Ja pierdolę ten świat i zakładam czarny dres Dopóki w sercu żar, ja będę sprzeciwiał się I, i nie jestem sam, skurwysynu, słyszysz zgiełk My jesteśmy już u bram, skurwysynu, wychyl łeb Ja pierdolę ten świat i zakładam czarny dres Dopóki w sercu żar, ja będę sprzeciwiał się I, i nie jestem sam, skurwysynu, słyszysz zgiełk My jesteśmy już u bram, skurwysynu, wychyl łeb Dla kraju chwały i grodu potęgi Wierni my bracia, nie żadne łazęgi Potrzebie staniem, biedzie się nie damy Bractwo to ustanawiamy