Proch I Pył
Fonos
2:48To pandemia, oh man Tu, gdzie droga mleczna, orbita słoneczna Leży ich planeta, tak piękna niebieska Żyje tam ziemska rasa tak potężna Że czuje się lepsza, niż reszta co tam mieszka Tak próżna, że aż niedorzeczna Bez dwóch zdań najmądrzejsza Lecz w gardle ma niesmak, to smak powietrza Wiedzą czemu jest tak, lecz nie mogą przestać brudzić Tak już mają w naturze Jest tutaj ich za dużo, a tak nie można dłużej Planeta matka ginie tu w ozonowej dziurze Kiedy umrze? Dobrze im nie wróżę Od czasu do czasu ziemia sobie radzi Grypa, ospa, dżuma, wojna z nazi Wszystko jeszcze może się wydarzyć Ludzie nic nie widzą, lub nie chcą zauważyć Że więcej piją wody, świnie i krowy I każda potem ginie, by przynieść im dobrobyt Czeka ich nowy początek lub koniec Źródło pitnej wody - lodowiec Klonowanie owiec, energia innego świata Czarna materia, eko paliwa i NASA A człowiek umiera i już nie wraca, aha I niby nie ma lekarstwa na raka? Oto pandemia, ludzie jak muchy I rozprzestrzenia się w nocy i za dnia A matka ziemia, jest matką głupich Tak jak nadzieja, umiera ostatnia To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się i w końcu nas zgubi Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo też jest matką głupich To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się tu w nocy i za dnia Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo umiera ostatnia! To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się i w końcu nas zgubi Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo też jest matką głupich To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się tu w nocy i za dnia Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo umiera ostatnia! Chmury nad miastem nadeszły, jak czas ten Chodzisz w masce, zatruty jest nasz tlen Wiadomości faszerują kłamstwem A w białych skafandrach maszeruje zastęp Jak się czujesz? Człowiek człowiekowi bratem? A jak będzie źle wyjdzie na ulice z gnatem! Żegnaj się z obiadem, dawaj, dawaj papier Komuś odpierdala w sklepie, japier- Zmów paciorek, bo będzie hardkor tu W takim społeczeństwie doczekać do wtorku Koło fortuny, kto dozna tortur To z horroru scena, trupy sterczą w korku Aaa, użyłbym teleportu, wiem, że są lekarstwa Lecz nie antidotum, nie dla psa kiełbasa Nie dla amatorków To depopulacja najwyższego sortu Aa, wszystko wróci do początku Aa, gdy ludzie szukali lądu Aa, wybiła godzina sądu Jedyna przyczyna to mentalny brak poglądów (jaaaał) Człowiek miał szansę tu Tyle sposobów na dobro ogółu Kominy zwrócone w dół Energia słońca i oceanu Lecz nawet gdyby się struł Ma to w DNA, sam siebie pożera Spotkasz go w świecie bez reguł i ról W swoim interesie... Strzela (strzela) Spotkasz go w świecie bez reguł i ról W swoim interesie... Strzela (strzela) To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się tu w nocy i za dnia Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo umiera ostatnia! To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się i w końcu nas zgubi (to pandemia) Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo też jest matką głupich To pandemia, to pandemia Rozprzestrzenia się tu w nocy i za dnia (to pandemia) Matka ziemia, matka ziemia Jest jak nadzieja, bo umiera ostatnia!