Panczetta
Rów Babicze
2:53Gdy nie chcą widzieć jej już tu innych lajkuje multum Nikt nie kuma twojego kunsztu Mówią to kwestia gustu gdy nie ma o tobie posta Czas postu weź się wyprostuj zostaw po prostu Bez strachu jak Paluch ty naucz się żyć w realu Gdy o tobie nikt nie pamięta niby dlaczego miałby Dziś świeża to najwyżej mięta ty jesteś sprzed ery małpy Nie wychodź z chałupy na pole na dwór się przecież wychodzi z chałupy pierdolę W stodole dawałem koncerty gdy w białym domu robiłem wygłupy Wy dajecie dupy nieważne ze wsi czy z miasta Byłbym wami do domu bym wchodził przez komin byłbym się kurwa pochlastał Możecie mnie tu nie chcieć jak cieć ja tu tylko sprzątam i basta Choć wielu już musi to wiedzieć że moje nazwisko brzmi Kasta Takie proste tu robię wierszyki ogólnie to prosto się trzymam Jak kłusownik łapię we wnyki popalę ci styki Tego się imam jak imam i mam do zrobienia misję Mam do zrobienia emisję mam do zrobienia transmisję Ja od zawsze mam tą wizję tak głupią robią telewizję Tak długo budzą animozje nim obrażę twoją religię Dla mnie Judasz to wizjer Jestem w wieku twojego starego chcesz zobaczyć moją korozję Pierdolę te twoje jebane herezje ja tu popijam ambrozję Choć prosty mam rap ja to postęp takich już nie ma bądź jeszcze Niech dla was słowa to podstęp jak Bezczel jestem ulicy wieszczem Bardziej ranisz Ozyrys najwięcej ważę stażem Nabijam faję z brygadą jak kryzys jak wilk ja wam jeszcze pokażę Pokażę wam wir wydarzeń w pożodze i w pożarze Mimo oskarżeń złych wyobrażeń mimo porażek fatalnych w skutkach wrażeń (mimo) Zachmurzeń z fusów wróżeń puszczam chmurę co wróży burzę Walę setę na barze jak Chada lecę z marzeniem w parze Bzdury lajkuje multum powraca król tu widni tu multum Byle jakości kultu gdy nie ma szacunku dla innych kultur Gdy władza nie ma hamulców nie słychać głosu rozsądku w zgiełku Gdy nie ma szacunku dla twórców wiatr na podwórku huśtawki lęku i jęku Ja szukam prawdy w tym dźwięku przyszłość mam w ręku w sercu mam wiarę Rymy walę nie słucham tych jęków wcale jakby tu byli za karę Karetek wycie stoję na streecie i wietrzę wiatrów zmiany I biorę na klatę fakt ten jak w karate kata rym powtarzamy A my gramy zmieniamy plany tych cwanych pijanych nieszczęściem cudzym Sramy na tanie slogany kuzyn się wpierdalamy zostawiamy gruzy Nim zdradzi cię nawet Brutus nim w geście rozpaczy popełnisz seppuku W bagnie brnąc banialuków długa droga do triumfalnych łuków Nie zgadniesz znaczenia skrótów nie dojdziesz przekazu kodów Wiozę prawdę w bagażowym luku i zawsze do przodu i zawsze do spodu Do końca ostatniego magazynku brat zapomnij o rynku tanim rankingu Synku ciągle jesteśmy w budynku zginiesz marnie bez treningu w ringu Zgodnie z rap kanonami co prostsze są niż na party „sto lat" Czytaj między wierszami to jest dla ciebie koan małolat Prosta jest rapu postawa didaskalia zapisują margines Bo los człowieka jest jak trawa wiatr zawieje wszelki słuch o nim ginie