Modlitwa
Marian Opania
3:51Zaciągnijcie w oknach zasłony błękitne Siostro proszę nie wpuszczać lekarzy za próg Oto trzej wierzyciele zjawili się przy mnie Wiara Miłość Nadzieja po swój przyszły dług Chętnie zwróciłbym długi i nowe i stare Ale w trzosie dziurawym ni grosza na dnie Nie bądź smutna nie złorzecz nie gniewaj się Wiaro Jeszcze wielu dłużników wszak masz oprócz mnie Patrzeć w twarz nie ośmielam się swym wierzycielom Chcę z pokorą i skruchą im przypaść do rąk Nie bądź smutna nie gniewaj się matko Nadziejo Jeszcze twoi synowie na świecie tym są Ku miłości posyłam niepewne spojrzenie Znad wezgłowia łagodny dobiega jej głos Rozdawałam się sama w twoim imieniu Nic nie jesteś mi winien dostałam już dość Za twych wzruszeń i uczuć porywy namiętne Za szaleństwo co spokój odbiera i sen Odpłaciła mi ludzka obmowa z procentem Przecież wiesz że za dobro odpłaca się złem Rozgrzeszony zasypiam w szarości przedświtu Po pościeli plamami rozlewa się brzask Siostry trzy żony trzy trzej sędziowie kredytu Ostatniego udzielić mi chcą jeszcze raz Siostry trzy żony trzy trzej sędziowie kredytu Bezzwrotnego udzielić mi chcą jeszcze raz