Kolejny Stracony Dzień (Feat. Dj Decks)
Peja
5:50Powiew luksusu i luzu poczuj moc plusów W tym miejskim buszu znajduje miejsce dla uczuć Choć mogę ukłuć przez zawistnych wisusów Tylko dlatego że spełniam marzenia mogę im współczuć Ile minusów nazbierasz nie mi oceniać jestem winny Bo zmieniam swe życie na lepsze siemasz I Ty się zmieniasz z dnia na dzień wczoraj to jeszcze ziomek A dziś zawistnym kondonem to jego nick name przydomek Zakompleksiony matole pierdole Twe paranoje Wiarygodny na streecie w showbizie zrobiłem swoje Studyjny wyciek na płycie zaznaczę żyjemy godnie Pierdolę podłe żywoty tych co na dnie ponownie Na swoją modłę układam plan na promocję Znaczy żyć dobrze eliminować problem Niewiarygodne że dopiął swego dlaczego udało się Właśnie jemu czemu my we wkurwieniu Przyglądam się rozwarstwieniu awansowałem społecznie Od zawsze chciałem bezpiecznie egzystować w tym mieście Mieć własny metraż i częściej korzystać z życia i swobód Być wolnym obyczajowo na to masz właśnie dowód Bo jestem żywym dowodem mam niezależną swobodę Swego zdania nie zmieniam nadal pierdolę modę Życia szkołę przyjąłem chcesz to nazywaj matołem Jeśli jesteś mądrzejszy to gdzie Twój sukces po szkole Ja nie z pardonem patronem biedaków z nadziei znany Twardy zdecydowany bo asertywni kochani Od Poznania przez Stany tak kroczę zostawiam ślady Wyjebany w salony pseudo branżowe układy Bałagan za kulisami z króliczkami playboy'a Raczej Styl życia G'N.O.J.A Na serio to moja zbroja Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać Jeśli masz przejebane to zęby zaciśnij nie płacz Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać Jeśli masz przejebane to zęby zaciśnij nie płacz Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło Na mnie klątwa nie ciąży tak jak na klanie Kennedych Cieszę się tą złą sławą choć żyje dobrze niestety Zadym nie wszczynam i trzymam się jednej kobiety mówię Nie ćpam nie piję nie bije tak żyję skurwielu uwierz Gnojów nie lubię frajerstwa kręcili krzywe afery Fałszywi kumple odbili pozostał ten człowiek szczery Choć sprawiałem kłopoty to raczej nadal lubiany Odmienne zdanie ma kolo co źle mi życzył skumałem Przenigdy nie idź w me ślady w tej branży poryty dekiel Chociaż szalonym człowiekiem to sobie radzę mam fekiel Nie zaniknie to z wiekiem szaleństwo z domu wyniosłem Robiłem za tarczę matce gdy ojciec puszczał jej chłostę I się podniosłem jest postęp ciekawe co Ty byś zrobił Gdybyś po ryju zarobił za chęć do życia bił rodzic Zamierzam też być rodzicem nie chcę tyranizować Znam dyktaturę tyranów terror dom praca szkoła Czas wyprostować te traumy rozliczyć złą przeszłość poszło Zamykam rozdział dzieciństwa wspomnienia wyparłem mocno Nagrywam hardcory non stop nadal pamiętam choć nie chcę Rapoterapia na serce przestałem krwawić co więcej dziś Dam Ci lekcję jak zdobyć wszystko co niemożliwe Jeśli nie masz wyboru to musisz przetrwać nie zginiesz Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać Jeśli masz przejebane to zęby zaciśnij nie płacz Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło Jeśli nie masz wyboru pozostaje Ci przetrwać Jeśli masz przejebane to zęby zaciśnij nie płacz Nie masz wyboru musisz przeżyć z nadzieją Na poprawę swego losu to Twoje życiowe dzieło