Od Tamtej Chwili
Pod Buda
4:36Znowu w łóżku nakrył nas świt I troszeczkę jakby nam wstyd Czyjeś ucho ciekawe zza ściany Pewnie wyrok już został wydany Ale tym nie martwimy się zbyt Pośród nocy tłumiony śmiech Słodko grzeszyć to żaden grzech A jeżeli nie grzeszyć to marzyć O tym co się nowego wydarzy Jeśli tytko doliczyć do trzech I raz i dwa i trzy i już widok cudowny się śni Kraj płynący ambrozją i mlekiem Kraj pachnący uczciwym człowiekiem Który wszystkim otwiera drzwi I raz i dwa i trzy znikła bieda i kwitną bzy Więc bogate nareszcie są tłumy Niekoniecznie przez koło fortuny Lecz zwyczajne szczęśliwe dni Znowu w łóżku nakrył nas świt I troszeczkę jakby nam wstyd Bo czy można tak leżeć i marzyć O tym co się nowego wydarzy Kiedy inni wciąż walczą o szczyt Zawstydzenie zwykła to rzecz Ale bić się też trzeba chcieć O my tytka spokoju szukamy Więc leciutko się znów dotykamy I liczymy po cichu do trzech I raz i dwa i trzy i już widok cudowny się śni Kraj płynący ambrozją i mlekiem Kraj pachnący uczciwym człowiekiem Który wszystkim otwiera drzwi I raz i dwa i trzy znikła bieda i kwitną bzy Więc bogate nareszcie są tłumy Niekoniecznie przez koło fortuny Lecz zwyczajne szczęśliwe dni Znowu w łóżku nakrył nas świt I raz i dwa i trzy i już widok cudowny się śni Kraj płynący ambrozją i mlekiem Kraj pachnący uczciwym człowiekiem Który wszystkim otwiera drzwi I raz i dwa i trzy znikła bieda i kwitną bzy Więc bogate nareszcie są tłumy Niekoniecznie przez koło fortuny Lecz zwyczajne szczęśliwe dni Znowu w łóżku nakrył nas świt