Chemiczny Balans
Quebonafide
2:39KC, lecz (oh, lecz) KC, lecz, bez przesady Nie skoczyłbym za Tobą w ogień, bo Nic nie wypłaci nam ubezpieczyciel Od tego w chacie mamy wodę, wąż I jeszcze dwie gaśnice, więc nie zapali się Nie dałbym sobie raczej uciąć rąk By Cię ocalić, bo to w kurwę głupie I tak Ci nie doszyją ich, jak coś Oddałbym krew czy pot, ale mam inną grupę KC, lecz (oh, lecz) KC, lecz, bez przesady Nie wrócę z miasta w tym tygodniu znów Bo boisz się pająka przy garażu A jeśli szósty raz zgubiłaś klucz Poczekaj u sąsiadów, wyrób dwa od razu Nie chcę rozmyślać cały boży dzień Czy Ross i Rachel w końcu będą razem Bo po sto razy chcesz oglądać "Friends" I mam wyłączyć mecz, gdy tylko się pojawisz KC, lecz (oh, lecz) KC, lecz, bez przesady Chyba chcę spędzić sylwestrową noc Trochę inaczej niż u Twojej bestii Nie stęskniłaś się raczej tak od świąt Wolałbym patrzeć, jak chleb się zatapia w pleśni Przecież chcę razem z Tobą stworzyć dom Mieć syna, córkę albo czwórkę dzieci Niech nawet będzie jeszcze mały kot Bo po co kłócić się o jakieś błahe rzeczy KC, lecz (oh, lecz) KC, lecz (mm, okej) KC, lecz (dobra, słuchaj, oh, lecz) KC, lecz Na, rara, rara Rararararara, rara, rara W tw— ooh Skoro powoli umieramy Ta miłość może ranić, a ja się nie dam zabić Także KC, lecz bez przesady, że (KC, lecz) Na koniec świata będę biegł, by zobaczyć Cię (KC, lecz) Już bez przesady i żadnych słów: "bez Ciebie nie dam rady" (KC, lecz) Tatuaży też