Matka Ziemia
Slums Attack
3:25Za każdym razem jak kleję rapsy na nowy album Śmigam po tych wyżynach niczym kozica bez żartów I znów próbuję zrozumieć sens istnienia, być lepszym I nie o rapie, o człowieczeństwie level ważniejszy U niejednego się pieprzy, ziomek, też mam problemy I nie chcę być najważniejszy, najmądrzejszy bez ściemy Mam to za sobą jak swoich ludzi, wyczuwam support Nie jak majorsi, co młodym rzucą ochłapy aport Kolejny z osiedla raport, które zamkniętym miastem Lecz niestrzeżone, żadny prywatne, zwyczajny bajzel Chcesz zbijać kabzę, to się wybijaj ponad ten parter Ja trzymam za Ciebiе kciuki, chłopaku z fartem Daj do wiwatu, unikaj wszelkiej maści padliny Toksycznych ziomków, co w mеlo będą Ciebie wielbili Już się wkurwili, że wyszedł z martni pan Ryszard Wciąż bez nadzieja, czekają końca, zamiast już przykład Ty wrzucasz setny i niby świetny śpiewany refren Więc wypierdalaj ziomuś stąd Z rapsów nie ma łatwych milionów, wielkich wyświetleń Mimo to jebać ten tani pop Teraz zmiękczasz cały ten nurt O którym niby latami tak walczyłeś wciąż I nie ukryjesz stypy w wynikach tym wyciem Bo zweryfikuje Ciebie HIP-HOP Robiliśmy rapsy, gdy w przyjaźni żył Pac z Biggie'm Choć bez szmalu, ale za to szczęście jak dzieciak z Happy Meal Zaznaczam liczbę mnogą, bo nie byłem jedyny Poznań zawsze prawdziwy, od rozpoczęcia tej gry I choć nie z każdym na kumplu to raczej mocny team Szorstka przyjaźń, bo każdy ma tu jakiś Label, deal Nadal klasyki nie drill, nie jestem trendsetterem Nie podążam za modą, to co robię jest szczere Aciu mówił '94 naszym rokiem, wiem jak było Choć 30 lat przybyło, doświadczenie mą siłą A dziś powrót na osiedle, nie wyprzedał stadionu Startowałem z garstką i tak z nimi skończę ziomuś To, co choćby trochę patetyczne trzeba obśmiać Tylko płytka rozrywka ma tu prawo funkcjonować Główny nurt dla mnie potwarz, nie kojarz mnie z syfem Raperzy idą po siano, MC's kładą lirykę Ty wrzucasz setny i niby świetny śpiewany refren Więc wypierdalaj ziomuś stąd Z rapsów nie ma łatwych milionów, wielkich wyświetleń Mimo to jebać ten tani pop Teraz zmiękczasz cały ten nurt O którym niby latami tak walczyłeś wciąż I nie ukryjesz stypy w wynikach tym wyciem Bo zweryfikuje Ciebie HIP-HOP Daleko mi do tych beefów, nawet nie grożę palcem Spytaj mych przeciwników większość to cancel Mógłbym kolekcjonować ich głowy jak znaczki w klaser Lecz bez gwarancji, że będą to okazy bez kancer Pod presją niby mocniejszych, bardziej waleczny po prawdzie Lecz typa co by potrafił wywrzeć presję nie znajdziesz Wiem, że mam rację, wy chcecie tylko igrzysk za damkę To nie mój sposób, by chleb zdobywać, nie po to walczę Ty wrzucasz setny i niby świetny śpiewany refren Więc wypierdalaj ziomuś stąd Z rapsów nie ma łatwych milionów, wielkich wyświetleń Mimo to jebać ten tani pop Teraz zmiękczasz cały ten nurt O którym niby latami tak walczyłeś wciąż I nie ukryjesz stypy w wynikach tym wyciem Bo zweryfikuje Ciebie HIP-HOP