Nie Wiesz, Komu Depczesz Kwiaty
Szad Akrobata
4:33Nie potrafi ta figura! No to przyjść potrafi góra Z nią powódź grad wichura Szaleją na partyturach Nigdy się nie przejmowałem jak mnie widzą w szklanych kulach Stoję pewny że wyczuwasz dziedzica Excalibura Smok trójgłowy tak potężny jak te bloki! Dziecko skał Podwórkowy czarnoksiężnik znany jako Getto Star Dla sąsiadów Escobar dowód na to że to bal Byłem tam gdzie Ty podeszwy byś sobie po mięso zdarł Nie oddam przepisu za nic jak jebany Panoramix Choćbym musiał synu zabić będą jeszcze rano krwawić Wiem jak działa ich organizm doprowadzony do granic Stoję sam jak biały karzeł w sercu planetarnych mgławic Stoję i mam za plecami akompaniament błyskawic Boisz się gracza bez armii! Twa kompania łeb wystawić Zrywa się wiatr a musisz widzieć to białasie Że nie zrywa się gdy ma się fart! Wita Cię Szad To te najprawdziwsze słowa nie potrafią dać się kochać Bo jak kochasz całym sobą to im ledwie tli się w oczach Głupota czy ślepota? Nie wiesz idziesz czy się cofasz Wiele dróg prowadzi na szczyt na mój jest jedna droga To te najprawdziwsze słowa nie potrafią dać się kochać Bo jak kochasz całym sobą to im ledwie tli się w oczach Głupota czy ślepota? Nie wiesz idziesz czy się cofasz Wiele dróg prowadzi na szczyt na mój jest jedna droga Zdarzają się tu wieczory gdy powietrze jest wilgotne Zdarzają się poranki gdy słońce zajrzy tym oknem 11 te piętro ponad czasem tylko helikopter Gdzie nie zasnę jeden dom mam tu cumuję ster i okręt Mam tu ludzki świat w pigułce sprawy drobne i istotne Wiem już o wielu z nich wszystko przy czym oni o mnie w ogóle Wiem co im jest niewygodne Co w ich oczach jest dobre Patrzę jak każdy z nich tańczy z własną gwiazdą pasadoble Ze szczytu samotnej góry mam widok na słońca zachód Horyzont bez końca brachu Po widnokrąg morza dachów Dziecko fachu i rozmachu zrodzone na kopcach piachu Wysyłam Ci tę muzykę pełną smaku i zapachu Radości smutku pewności obojętności i strachu Muzykę co się odbija od ścian betonowych gmachów Wolne słowa bez łańcuchów z papierowych paragrafów Na prawie ślepego trafu gram tu swoją partię szachów To te najprawdziwsze słowa nie potrafią dać się kochać Bo jak kochasz całym sobą to im ledwie tli się w oczach Głupota czy ślepota? Nie wiesz idziesz czy się cofasz Wiele dróg prowadzi na szczyt na mój jest jedna droga To te najprawdziwsze słowa nie potrafią dać się kochać Bo jak kochasz całym sobą to im ledwie tli się w oczach Głupota czy ślepota? Nie wiesz idziesz czy się cofasz Wiele dróg prowadzi na szczyt na mój jest jedna droga Dbam tu o wysoki połysk przecież piszę swój życiorys Jeden z wielu rozrzuconych po całym tym metropolis Gdzie zbyt wiele słów jest po nic gdzie chciwość rodzi pomysł Gdzie siebie nie oszukasz i gdzie czasu nie dogonisz Wszystkiego dobrego Hommie's! W lojalności fundamenty Pamiętaj grunt czy stoisz nawet jeśli lustra strzępy Fałsz albo egoizm każdy płaci tu za błędy Czasem wystarczy długopis którym można kuć diamenty Póki wena puszcza pędy Póki gra ten chór zaklęty Dopóty przez ultradźwięki widzę mój obwód zamknięty Dla wielu to układ ciemny Patrzą jak bym tu kradł perły W oczekiwaniu na werdykt stoję swego gówna pewny Każdy chowa trupa z szafy nie wierz w to że Bóg nas zbawi Nie bój się jak kul Kadafii! Idź to na podwórka nawiń Zabij króla! Potem zabij tych wszystkich Mc's Wonnabe W piórach pawich. Nie potrafisz! Stoję tak i mnie to bawi