Zegarmistrz Światła
Tadeusz Woźniak
5:18Ocean w nas śpi I horyzont z nas drwi Płytka fala fałszywie się mieni A prawdziwy jest rejs Do nieznanych ci miejsc Kiedy płyniesz na przekór przestrzeni I na tej z wielu dróg Po co ci para nóg I tak dotrzesz na pewno do końca Niepotrzebny ci wzrok Żeby wyczuć swój krok I nie musisz wciąż radzić się słońca Wielbicieli i sług Tłum ci zawisł u nóg To wolności twej chciwi strażnicy Zaprowadzisz ich tam Gdzie powinieneś być sam Z nimi żadnej nie przejdziesz granicy Zlekceważą twój głos Którym wróżysz im los Od jakiego ich nikt nie wyzwoli Bo zabije ich las Rąk, co klaszczą na czas W marsza rytm, co śmierć niosąc, nie boli Patrz, jak piją i żrą Twoją żywią się krwią I żonglują słowami twych pieśni Lecz nic nie śni im się A najlepiej wiesz, że Nie istnieje wszak to, co się nie śni By przy śmierci twej być Płakać, śmiać się i drwić To jedyny cel twojej eskorty Oddaj komuś rząd dusz I na własny szlak rusz Tam gdzie żadne nie zdarzą się porty Mówić będą, żeś zbiegł Ale wyjdą na brzeg I zdradzieckie ci lampy zapalą Ale ty, patrząc w dal Płynąć będziesz wśród fal Aż sam wreszcie staniesz się falą Mówić będą, żeś zbiegł Ale wyjdą na brzeg I zdradzieckie ci lampy zapalą Ale ty, patrząc w dal Płynąć będziesz wśród fal Aż sam wreszcie staniesz się falą Ale ty, patrząc w dal Płynąć będziesz wśród fal Aż sam wreszcie staniesz się falą