Salwa
Vin Vinci
3:29Bo jedyna osoba, która zdoła mnie zatrzymać To wyłącznie jestem ja, jakbym załamał się poddał Dzisiaj nie widzę szans, by zrobić do tyłu krok Więc zawistnych skurwysynów będzie wyżerać od środka Mów, hieno łasa, że opętała mną kasa Jak zarobię pierwszy milion, to nie wyzbędę się zasad Czy MPK, czy S-klasa, trzymam fason, jestem sobą Razem ze mną moi ludzie, ciebie nie ma i chuj z tobą Tysiąc powodów, by się nigdy nie poddawać Tworzę nowe arcydzieło, a myśleli, że upadam Pierdolę waszą ofertę, moja dusza nie na sprzedaż Mam inne priorytety i nie opuszcza mnie wena Gaz w podłogę, a na twoją drogę krzyż Osiągam kolejny level, kiedy ty nie robisz nic Mogę mieć, będę mieć, ale nie przestanę być Ja nie jestem produktem i nie przestanę tym żyć Rodzina przyjaciele, pasja, dopiero becel Jak masz inaczej, to sorry, ja muszę lecieć Na mej tapecie coś więcej niż korzyści Jestem człowiekiem i pierdolę ten wyścig Rodzina przyjaciele, pasja, dopiero becel Jak masz inaczej, to sorry, ja muszę lecieć Na mej tapecie coś więcej niż korzyści Jestem człowiekiem i pierdolę ten wyścig Miałem kogoś kto kocha, a została tylko pamięć Zajebałem po całości, zostałem sam na bramie Gdzie kamień mają w klamie A tematy przeruchane jak kobiety które znałem Niestałe priorytety Ktoś mówił, chodź zarobisz i weźmiemy trochę fety Ja pierdolę ten fetysz, nie przeżyje tego ojciec Widzę zgaszone pety, w sercu nie świecą ledy Muszę się wybić z biedy, pytanie tylko kiedy Mam swoje priorytety nie afery by mieć fejmy Nie przeruchane proce, nie podrobione bejmy Zadbaj o swoje noce, i weź ją lepiej doceń I żeby ci komornik nie zapierdolił błyskotek W głowie mam kołowrotek, nie gadaj i pal wrote I zapalimy potem, muszę napisać zwrotę Bo nie chcę żyj jak szofer Odkładać czegoś na potem Rodzina przyjaciele, pasja, dopiero becel Jak masz inaczej, to sorry, ja muszę lecieć Na mej tapecie coś więcej niż korzyści Jestem człowiekiem i pierdolę ten wyścig Rodzina przyjaciele, pasja, dopiero becel Jak masz inaczej, to sorry, ja muszę lecieć Na mej tapecie coś więcej niż korzyści Jestem człowiekiem i pierdolę ten wyścig Chciałby być idealny, lecz powiedz, czy tak da się Już prędzej nienormalny, przy tak skaleczonej rasie Chciałbym być idealny, no chociaż prawie troszkę I nie popełniać błędów, snów nie zagryzać proszkiem Zrozum, nie chcę złego, nie chcę znowu tego Nie chcę dla ciebie i nie chcę dla mnie Nie chcę oprócz tego, co ważniejsze mam na myśli Nie wiem, może ci się przyśni piękny sen A w nim my, znowu z dala cały wyścig Dużo zjebałem, dużo się nauczyłem Cenię to bardziej, chyba nie da się tego powiedzieć tak Nie chcę spierdolić nic więcej, mierzę wysiłek Mam priorytety, chcę najlepiej tylko powiedz jak Moje wartości to nie drobne na małą czarną Każdy dzień lekcją jest i wiem, że warto Nazwać perfekcją chciałbym życie tu w tej chwili Nikt nie zatrzyma nas, sypiemy chilli Rodzina przyjaciele, pasja, dopiero becel Jak masz inaczej, to sorry, ja muszę lecieć Na mej tapecie coś więcej niż korzyści Jestem człowiekiem i pierdolę ten wyścig Rodzina przyjaciele, pasja, dopiero becel Jak masz inaczej, to sorry, ja muszę lecieć Na mej tapecie coś więcej niż korzyści Jestem człowiekiem i pierdolę ten wyścig