Alladyn
Vixen
3:34Jest północ burza za oknem Półmrok zasłania dwie twarze okropne Przepite oczy czerwone jak pochodnie Zmęczone jakby zbyt dużo widziały Biały fartuch i czerwone plamy Barwy jakby był 11 listopada Tynk odrapany odchodzi od ściany I człowiek którego nikt juz nie kocha ma Swój projekt i mózg filozofa Zadanie z którego się za chuj nie wycofa Wielki zamek z okrągłą wieżą W piwnicy podziemia rozmawia z nim echo Daleko ludzie co od dawna nie wierzą Jego irytacja wciąż rośnie jak drzewo On tworzy swe arydzieło Nie zastanawia się co go natchnęło Już przestał sprzątać tu smród i brud Zaszywa martwe ciało potem ostrzy nóż Wokół głowy lata mu kilka much Co jakiś czas odgania je gwałtowny ruch Ręki nie śpi po nocach jeah jebana obsesja Jebana obsesja jeah jebana obsesja Na dworze ruszył się wiatr nie mały Co buja z łatwością wielkimi brzozami A niebo wygląda jakby Bóg się obraził Zaraz porazi nas tu piorunami chyba Nawet nie wiem jak to coś się nazywa Ale właśnie otworzyło oczy ożywa Ten cały organizm widzę jak wstaje I płacze ten co ożywił olbrzyma A mój strach definiuje Potwora To mój strach GO zaatakuje Obrona Na nic wiara i starania Doktora Jak wygram ze strachem nic mnie nie pokona Nic mnie nie pokona Nic mnie nie pokona Nic mnie nie pokona Nic nas nie pokona Powstań Kiedy dwa razy klasne Podnieś ręce Kiedy dwa razy klasne I skacz skacz skacz skacz Skacz skacz skacz skacz skacz Frankenstein Powstań Kiedy dwa razy klasne Podnieś ręce Kiedy dwa razy klasne I skacz skacz skacz skacz Skacz skacz skacz skacz skacz Frankenstein Alive. It's alive. It's ALIVE Nic nas nie pokona Nic nas nie pokona Nic nas nie pokona Nic nas nie pokona