Więzi
W.E.N.A.
Posłuchaj, może część z tego co powiem Ci się przyda Masz w sobie coś czego w tamtym momencie nikt nie widział Osiągniesz niemal każdy cel, który sobie założysz Jak podnosisz oczy, dumnie patrz na gwiazdy, nie pod nogi Każda ma swój czas i miejsce Praca da Ci więcej od nadziei, w końcu sam wyciągniesz sens z niej Wokół wiele pokus, każdy tutaj chce je poczuć Zobaczysz tak dużo zła, lecz ja Ci nie wymienię oczu Ona puści się z typem z osiedla I jak spotkasz ją później będzie udawać, że Cię nie zna Pierdol to, miłość zostaw tym, co wierzą w nią Oddaj się muzyce, poświęć dla niej resztę, ciężko co? Wejdą w koszt Ci którzy się odwrócą Jak pozwolisz, aby w końcu zawładnęła Twoją duszą A pozwolisz, te wybory wiele Cię nauczą Dalej ten sam niski głos, który szepcze Ci na ucho Gratuluję, mówiłeś że rzuciłeś pracę Że jest dobrze w chuj i nie wracasz na ulicę raczej Że w końcu odkryłeś na to życie patent I zaczynasz je od nowa, tak jak powinien facet Wierzę w to, że noga Ci się nie powinie bracie Cel nie rozmyje z czasem i skrzydła rozwiniesz w trasie Twój wysiłek echem się odbije w prasie Widzisz rezultaty skoro teraz w każdy weekend gracie Rodzice muszą być dumni Skoro pamiętasz, jak ich wcześniej rap był w stanie wkurwić A teraz żaden plan się nie wydaje trudny Cofnij się kilka lat, aż trudno nie znaleźć różnic Zmienia się perspektyw wachlarz Do przodu stale każe biec determinacja I Twoja wizja jutra staje się intratna I to co masz przestaje Ci wystarczać Omija Cię tyle rzeczy, nad którymi się nie zastanawiasz Dwukrotnie, odkąd wiesz, że pasja pozwala zarabiać To proste, jak wiara w to, że warto wstawać za dnia Ścigać to co ulotne, to co Ci dała rap gra Brud i szacunek, znów wylatujesz, dać go swoim fanom w kraju Mówią zna swój kierunek Twoja sama czeka w domu, w mieście w którym nie ma ziomów Rozmawiacie coraz rzadziej, chce się żalić, nie ma komu Suki na backstage'ach nie zadają pytań, uśmiechają się klękając Nie budzisz ich rano, znikasz Droga na szczyt, na zakrętach łatwo wypaść Nie zerkasz w tył, mało kto tak wiele mało ma od życia Tłumy niosą Cię na rękach na koncertach Nie myślisz, jak długo będą o Tobie pamiętać Zastaniesz puste mieszkanie raz jak wrócisz To i tak niczego Cię nie nauczy