Wrócimy Silniejsi
Zeus
3:45Szukałem siebie wiele lat, aż trafiłem na buddyzm I nawet kraj zaczął zdawać się pusty Każdy mój track dla mnie zawsze był lustrem Lecz wiele spraw nadal bałem się puścić Musiałem zburzyć cały świat, by się dokopać do serca Zrozumieć, że to ludzi kocham, nie miejsca W szkołach do głowy się wlewała poezja Rap swoje pięć dołożył też, lecz to tylko konwencja Byłem wkręcony w kult osiedla tak jak w Heaven's Gate Wiecznie afera, każdy gębę drze Kiedy na mieście swojej dzielni trzeba dzielniе strzec Pół biedy jak ktoś tylko weźmiе spray Z innych osiedli ziom jak krewny gej Poprawkę weź, że rok nie dwa dwudziesty trzeci Jest a bardziej dwa tysiące trzeci, mam dresy i łysy łeb Długą drogę od wtedy mam jeszcze przejść Hej Polsko, wynosiliśmy my ciebie pod nieboskłon W mieście przędzy, w mieście nędzy, gdzie mym przodkom Życie ciężkie przyprawiałaś jeszcze gorzko I składali tobie pokłon Polsko, rozgrabili nasze mienie, dali posłom Pół osiedla gdzieś za pracą się wyniosło Nic dziwnego, że kojarzą z patologią Hej Polsko Prababcia straciła rękę jak w obiecanej ziemi Ja tylko zęba, gdy kolanem typ mi gardę przebił Tak czy siak, od pokoleń zostawiamy swe geny ziemi Co dzieli się dobrami z nami jak Martin Shkreli Kocham ten język i mam we krwi ten humor A brak beczki z tragedii usypia mnie jak Pawulon Czasem mi głupio, jak traumy kuruje głowa Ale świat co mnie wychował to nie Kurort w Goa I cię próbuje upolować niczym głodny lew Bycie nikim tutaj wchodzi w krew I leje się na wszystko strumień gołdy z metr Choć moment przed wpuszczem ktoś był jak półlitrowy Lech Czy Tyskie nałogi wszystkie nam bliskie Najgorsze wyjście lepsze jest niż wyjście na pizdę Tu się depcze ludzkie życie, lecz ambicje ciężko Trudniej znaleźć ją niż dostrzec w deficycie piękno Hej Polsko, wynosiliśmy my ciebie pod nieboskłon W mieście przędzy, w mieście nędzy, gdzie mym przodkom Życie ciężkie przyprawiałaś jeszcze gorzko I składali tobie pokłon Polsko, rozgrabili nasze mienie, dali posłom Pół osiedla gdzieś za pracą się wyniosło Nic dziwnego, że kojarzą z patologią Hej Polsko Witam cię ziomek w tym miejscu Co nie generuje, a degeneruje zwycięzców Poczucie celu może być ci sterem Lecz tu częściej możesz mieć poczucie bycia celem Każdy chce tu żyć jak prezes Lecz chęć pracy po nas spływa jakby krył nas brezent Polityka co cię dyma będziesz krył będziesz w aferze Jeśli będzie mieć na ścianie jakiś print z papieżem Tu się nie zbija pięć tylko pięćset plus Biznesmen musi płacić ZUS potem niech żre gruz Chodź pod maską firemka co zipie ledwie już To musi poznać klucz ta karoseria, bo nie jesteś bruz Lecz jak cię wzywa WKU to stawaj na baczność Bo czas to twój pokazać jaja i kaszlnąć Jak lać się karzą jak za klub nie waż się nie przyklasnąć Panom w garniakach, których stanowisz własność Hej Polsko, wynosiliśmy my ciebie pod nieboskłon W mieście przędzy, w mieście nędzy, gdzie mym przodkom Życie ciężkie przyprawiałaś jeszcze gorzko I składali tobie pokłon Polsko, rozgrabili nasze mienie, dali posłom Pół osiedla gdzieś za pracą się wyniosło Nic dziwnego, że kojarzą z patologią Nie ma miejsce jak dom