Biznesmeni
Dedis
3:14Otwieram szafę nie wybieram się do Narnii Choć czasem się tak czuję i to właśnie mnie tak martwi Bo nie kapuję że jestem dorosły facet Chcę dalej dzieckiem być niestety jest inaczej Trzeba zarabiać kasę by mieć na wydatki Dlatego zatrudniłem się na jebanej kopalni Choć ta robota mi wcale nie odpowiada To nie pozwolę na to by utrzymywał mnie tata Lecą lata ja gubię się jak dziecko Mam tyle obowiązków a mi jest wszystko jedno Każdy goni i patrzy tylko przed siebie Ja budzę się wkurwiony szukam szczęścia w tym gniewie Lata lecą ty gubisz się jak dziecko Nie ma czasu by w miejscu stać Głowa do góry dzieciaku nie będzie lekko W drodze przez piekło ty weź się w garść Lata lecą ty gubisz się jak dziecko Nie ma czasu by w miejscu stać Głowa do góry dzieciaku nie będzie lekko W drodze przez piekło ty weź się w garść Lata lecą ty gubisz się jak dziecko Nie ma czasu by w miejscu stać Głowa do góry dzieciaku nie będzie lekko W drodze przez piekło ty weź się w garść Weź się w garść bo problemy ma każdy Zamiatasz je pod dywan nigdy nie ukryjesz prawdy Czego ty się boisz każdy trzyma mocno kciuki Nagrywaj tą płytę prawdziwy słuchacz ją kupi Choć nie mam miliona wyświetleń Ani tych sześć zer na koncie A nawet gdyby to nie zbłądzę Bo dążę do tego żeby być lepszym człowiekiem A takie przemyślenia uwierz przychodzą mi z wiekiem Biorę długopis opisuję swoje życie Gdy patrzę na tych ludzi którzy pogubili sens Wnioskuję po tym choć to żadne jest odkrycie Że każdy człowiek w życiu musi mieć właściwy cel Biorę długopis opisuję swoje życie Gdy patrzę na tych ludzi którzy pogubili sens Wnioskuję po tym choć to żadne jest odkrycie Że każdy człowiek w życiu musi mieć właściwy cel Lata lecą ty gubisz się jak dziecko Nie ma czasu by w miejscu stać Głowa do góry dzieciaku nie będzie lekko W drodze przez piekło ty weź się w garść Lata lecą ty gubisz się jak dziecko Nie ma czasu by w miejscu stać Głowa do góry dzieciaku nie będzie lekko W drodze przez piekło ty weź się w garść