Pin
Esceh
3:14Kiedy zobaczyłem pierwszy łańcuch, pomyślałem chcę taki jak on Jeśli już kiedyś zwątpiłeś we mnie No to wiedz, że działało to na mnie jak dop Czuję to odkąd babcia wyłożyła mi siano na pierwszą płytę Moonrock Mogę zawieść mych znajomych, raperów, kolegów, wytwórnię, ej ale nie ją Ciągle świeży, czuję się, jakbym był w peaku Od pierwszych numerów publikowanych na Kstyku Miałem tylko jedno marzenie, by robić muzę Jestem dla tej sceny tak, jak brakujący puzzel Od zawsze chciałem to robić, ja grałem koncerty patrząc się na sufit Chociaż nawet to, co w kielni nosiłem nie miało podjazdu do sztuki Czułem wysoko jak puściłem Haj, miałem na DM wtedy propsów milion Dzwonił Borixon kiedy miałem haj I nie pamiętam nic z tej rozmowy, to real talk Głupio wyszło i pewnie nie raz, dzięki, Szpaku, że popchałeś movement Ludzie zawsze węszą jakiś kwas lub pytają kiedy wspólny track Jak mnie słuchasz tylko przez wytwórnię Równie dobrze możesz przestać zaraz Miałem pisać kiedyś Genzie numer, ale chyba zbyt trapowa bania Znów napiszą, że jestem niedoceniany Choć pierwszy na ośce jak pod bramką guguniary SOTT, SOTT, SOTT, ja nie chciałem być znany Ciężko mi uwierzyć, że ci ludzie w DM to są fani Ta płyta to hołd dla mych ludzi (SOTT, SOTT, SOTT, SOTT) Dla mojej hoe, przy której mogę się budzić (budzić, budzić) Nigdy dość (dość), nigdy dość tego syfu Robię coś (coś), potem coś (coś), żeby mieć coś w życiu Ta płyta to hołd dla mych ludzi (SOTT, SOTT, SOTT, SOTT) Dla mojej hoe, przy której mogę się budzić (budzić, budzić) Nigdy dość (dość), nigdy dość tego syfu Robię coś (coś), potem coś (coś), żeby mieć coś w życiu Byłem zazdrosny o VAE, bo tacy jak my potrzebują atencji W szkole mówili, że nikim zostanę, a puszczały kurwy numery na lekcji Czułem się źle jak puściłem kawałek, drugi na GUGU i nie poszedł wcale Moja mama ma stwardnienie rozsiane Chciałem przynieść kwit, a ze wstydu się palę Wtedy to na pewno nie byłem sobą, słuchaczy tylko już smutny obchodzę Idź se posłuchaj te stare numery, bo przecież ci, kurwa, ich nie usunąłem Nie pytaj mnie kiedy feacik z idolem, sam wiem, że dobrze by mi to zrobiło Napisałem przy tej płycie do kilku raperów A sam bym nie dograł nie znając na żywo Sam bym nie dograł, jeśli bym zobaczył, że nikt z nim nie robi Siedzę sam ciągle w moim małym studiu Wyjeżdżam tylko po to, żeby zarobić Zawsze się czułem jak odosobniony I sto razy przeglądam story zanim je wpierdolę Bo robiły kurwy zdjęcia telefonem jak miałem przejebane tiki nerwowe Okej, ta płyta to hołd dla mych ludzi (SOTT, SOTT, SOTT, SOTT) Dla mojej hoe, przy której mogę się budzić (budzić, budzić) Nigdy dość (dość), nigdy dość tego syfu Robię coś (coś), potem coś (coś), żeby mieć coś w życiu Ta płyta to hołd dla mych ludzi (SOTT, SOTT, SOTT, SOTT) Dla mojej hoe, przy której mogę się budzić (budzić, budzić) Nigdy dość (dość), nigdy dość tego syfu Robię coś (coś), potem coś (coś), żeby mieć coś w życiu