Krew W Kolorze Bursztynu
Furia
6:16Leżę tam pod deszczem W krzyż ramiona z ciałem układam Pode mną łoże szeleszcze Z ptaków figury do lotu się składam Krzyki doniosłe o niebo wrzucam Nie wiem o co lecz z przyjemnością Ale nawet drzazgi nie włożę tam echem W mur szary niezmącony ludzkością Nade mną mgła tuż na sercu się kładzie Gęstą trupią bielą życia wypełnia Członki zrodzone me lekkością wiedzie I do lotu nad górami unosi I wnet oczy otwarte ze żółkłymi liśćmi Martwymi loty moje podniebne równają Z ziemią znów jednością stają się kości Zapadam się by znów być początków krainą Wracam