Madryt
Opał
3:11Ona mnie widzi, ale udaje, że ja jej nie Zamawiam whiskey, która jest dla mnie dzisiaj jak tlen Ona się wije po sali, czuję na sobie jej wzrok Ktoś mi kolejkę postawił, ja ją odsuwam na bok Gubię ją w tłumie, pijany tańczę, piję Jagera pod pomarańczę Żegnam z rozumem się to nie ważne, jutro zapewne znajdę go w sakwie Pół paczki marlboro, samarkę i wstyd I chusteczkę co nią wycierałaś łzy Brudne myśli jak tapicerka w taxi Którą wracałem myśląc, że chyba wystarczy Blizny masz w oczach, gdy patrzę, w nie czuję Nie chcesz mnie kochać, chcesz wirować w tłumie Jesteś jak opium, które przedawkuje Znikasz nad ranem, to twój stały numer Jеsteś jak opium, które przedawkujе Znikasz nad ranem, to twój stały numer Nie wiem co to za klub, kolega nie wie też Chciałabyś poznać mnie, ale ja ciebie nie Nie chce tu zostać, bo ktoś chce ode mnie zdjęć A chciałem tylko, napić się i zjeść Idę przez ciemny plac, na mieście pełno gwiazd Czy to ta pani z telewizji zaliczyła zjazd Podjeżdża jedno z aut, S klasa czarny mat Skóry jutro będzie trzeba prać Brudne myśli jak tapicerka w taxi Którą wracałem myśląc, że chyba wystarczy Blizny masz w oczach, gdy patrzę, w nie czuję Nie chcesz mnie kochać, chcesz wirować w tłumie Jesteś jak opium, które przedawkuje Znikasz nad ranem, to twój stały numer Blizny masz w oczach, gdy patrzę, w nie czuję Nie chcesz mnie kochać, chcesz wirować w tłumie Jesteś jak opium, które przedawkuje Znikasz nad ranem, to twój stały numer