Na Drodze
Kękę
4:09Ludzie się mnie czasem pytają "Jak to się zaczęło? Jak to się zaczęło?" Spotkałem ją z Panem Lusterko Na ziemi niczyjej jak serca To chyba było gdzieś w Velen Chociaż niewiele pamiętam I wtedy widziałem, jak niosła puzderko Coś o czym wy się nie dowiecie I sprawia, że magia działała jak w bajkach W moim prawdziwym nieświecie Kiedyś nie chciałem też zła Co krąży nade mną jak demon Za pamięć, niepamięć i przemoc Wyrzucam dziś ostatnie demo w niebo (w niebo) I myśli złowieszcze, choć czasem jak pierwsze Nie dam im się opanować Gdy w małej tabletce zamknęłaś swe serce I chcesz mi je dziś ofiarować? Spotkałem ją z Panem Lusterko Na ziemi niczyjej jak serca To chyba było gdzieś w Velen Chociaż niewiele pamiętam W ogóle nic nie pamiętam Bo każde wspomnienie wykańcza Wyłącza rozsądek jak Fight Club I kłamstwa stają się jak lekarstwa A spalona ziemia za sobą, to już inna bajka Ja w Nike'ach za Tobą, a Ty z głową w chmurach, jak trasą na Bagdad Mam dziś zostać z Tobą, czy znowu coś nagrać? Bo możemy nie wstawać wcale i oglądać do rana Netflixa z lapka A co o nas mówią? To przecież nieprawda (prawda) Jej źrenice gubią widzenie przez burzę Nawet kiedy śpią w katafalkach A ja, jak tysiąc lat temu Zjem to, co nagram A z książek na szafkach dla Andrzeja Z bramy znajdę jakąś dychę na farta Wszystko się znowu zaciera, piekło i piękno Jakoś tak wyszło, zaraz listopad, jakoś tak zeszło A ja patrzę z góry i czuję się dokładnie jak Pan Lusterko Tym razem na pewno gdzieś pękło serce przez moje piekło I chciałbym jak szatan serduszko, a nie Pan Lusterko I znowu się żegnam piosenką Jak bard, którego nie chcesz znać, macham ręką I nie spotkamy się jutro, a raczej na pewno Bo choć tego nie chcę i czuję niepewność Kolejny raz spadam w ciemność Mała, zmień minę na tą sukę z anime Jak te Insta wariatki na OnlyFans (o, o) I lepiej u mnie się zatrzymaj na chwilę Bo zanim umrę, chcę Cię wypić do dna I poświęć dla mnie chociaż jeszcze godzinę Potem będziemy mieć rodzinę i psa, (ha) Nigdy nie powiem: "będę lepszy niż byłem" Bo moje oczy płoną nocą od gwiazd, o, o, o Ja wyjebałem im te rzeczy po kryjomu I odebrałem w ostatnim meczu puchar domów na spokoju Siedzę z Jęczącą Martą przed kominkiem w dormitorium Dawno nie gadam z lamusami, co nie lubią sportu Zaklęcia mam schowane w jedwabnym, zielonym worku Widzę, jak młode sarny biegną już do wodopoju A tamte szmaty zakładają kurwa jakiś sojusz Chłopaki, pojebało, nie dawajcie mi powodów Biegam po domu z bronią I już nie wiem, czy jasno, czy ciemno Opamiętaj się trollu Czy na pewno Ty jesteś królewną? Nie wybieram symboli Mam swoje własne poglądy na piękno Możesz jęczeć do woli Będąc kurwą nie będziesz legendą A ona tak piękna, szalona, jebnięta Spogląda kusząco i wyciąga skręta Wspomina w lockdownie tamtego klienta Co ruchali się jak zwierzęta (i kurwa, ha, ha, ha, ha) Jesteśmy różni, a świat jest mały A każdemu z nas już kończy się czas, a, a, a I nie chcę więcej już uwierzyć w to, stary Kiedy codziennie więcej smutku i lat, a, a, a I to jest dla mnie już nie do wiary Powiedz, skąd w ich sercach tyle jest zła, ha? Nie będę czekać aż otworzą znów bary Zabiorę tylko duszę i pójdę spać Jesteśmy różni, a świat jest mały A każdemu z nas już kończy się czas, a, a, a I nie chcę więcej już uwierzyć w to, stary Kiedy codziennie więcej smutku i lat, a, a, a I to jest dla mnie już nie do wiary Powiedz, skąd w ich sercach tyle jest zła, ha? Nie będę czekać aż otworzą znów bary Zabiorę tylko duszę i pójdę spać