Pani Jeziora
Kartky
4:15Nigdy więcej, nigdy więcej nie poddam się Ty pamiętaj o tym Nigdy więcej, nigdy więcej nie poddam się Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie Musisz wiedzieć o tym Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie Przybiegli w pięciu, zrobili aferę i poszli Pod kiblem na szybko noski, dwa gible z Galaxy, boski Przejęli teren, zanim przybyły osiłki z ośki I spakowali ich w te foliowe worki Widzieli scenę kątem oka, jak uciekali I tych raperów, którzy udawali, że tam dziś grali Daj swoją cenę, plener, czy piwnica, kochanie? A jak wsiadali do beemki, Ou7side leciał z oddali, whew Potem spotkałem ich w Kato Jak grało Taconafide, pierwszy koncert w spodku na lato Ja wtedy wydawałem Black Magiic Jeszcze się przyznawali do mnie koledzy Wszedłem na backstage, zaświeciły się ledy Nie brakowało niczego, szczególnie kredy Wszystko jest na kulturze, nie widać biedy Ale o co tam chodziło, to nie pytaj mnie już nigdy więcej Nigdy więcej, nigdy więcej (nie pytaj mnie) Nigdy więcej, nigdy więcej nie poddam się Ty pamiętaj o tym Nigdy więcej, nigdy więcej nie poddam się Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie Musisz wiedzieć o tym Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie Zabawa była przednia, do czasu kiedy każdy młodziak zaczął się powoli uzależniać Czasami widzę nas wszystkich znowu na ławeczkach W przerwie od dwa jeden, czy berka, to my Łobuzy, chłopaki z betonowego boiska Zdarte Mercuriale, zdarte łokcie, zdarta psychika Zawsze będę miał sentyment do Dawida Bo nikt nigdy na boisku tak jak on nie kiwał W czasach, gdzie każdy spuszczał się nad Kartkym W czasach, gdzie newsy z branży nie wyznaczały prawdy W czasach, gdzie Balenciagi to nawet nie znali z nazwy Czułem się jak król, nie czułem jak każdy W czasach, gdzie każdy spuszczał się nad Kartkym W czasach, gdzie newsy z branży nie wyznaczały prawdy W czasach, gdzie Balenciagi to nawet nie znali z nazwy Czułem się jak król, nie czułem jak każdy Jedna ex zrobiła mi z serca kamień Filozoficzny, dlatego czasem najebany nucę Ja pierdolę, czemu mi to robisz, kiedy kocham Cię Na zmianę leci Małpa, Bonson, Bisz i VNM Powiedziałem: nigdy więcej nie zaufam kobiecie Ale przestań już pierdolić te głupoty, Alek, proszę Cię Czułem się jak król, król, król, nie czułem jak ka-każ-każdy, każdy Nigdy więcej Czułem się jak król, nie czułem jak każdy Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie (ej, ej, ej, ej) Siema Kartky, siema Big Scythe, oto moja kolej Siema Ou7side, siema eee, łysy, polej Z bogatego domu i piszę naiwne wersy Od moich krzywych akcji mam makijaż permanentny Jechałem na Kuby koncert, były połamane znaki Pomyliłem drogę, wjebałem się na tracki Lubię takie smutne, bo wesołe są za smutne Jednocześnie podpisałem kontrakt i maturkę Teraz widzą moje bójki i blizny Teraz widzą moje dziaby i krzywdy Szkoła ryje głowę, zapytaj starych znajomych Jedni na spływ kajakowy, drudzy na mefedronowy Ja powiedziałem do niej all in, potem ja Musiałem opuścić stolik Bo na ręce miałem tylko dwójkę i siódemkę Kurwa, ona miała parkę, obiecałem: nigdy więcej Łamię obietnice, ale tylko wobec siebie Nagle stawało się prawdą to, co już nawinął Pezet Przychodziła do mnie, dłonie dotykały szyję Nie mogła mnie zabić, chyba już dawno nie żyję Nigdy więcej, nigdy więcej nie poddam się Ty pamiętaj o tym Nigdy więcej, nigdy więcej nie poddam się Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie Musisz wiedzieć o tym Nigdy więcej, nigdy więcej nie spotkasz mnie