Czarny Koń
Lagi
3:52Mam trochę prawdziwych wspomnień I trochę fałszywych wspomnień Niewiele pamiętam dobrze, Większość z tego syfu widzę trochę tak jak przez mgłę Choć odbyło się koło mnie, ja byłem ledwie obok, wiesz Ciężko jest przejąć kontrolę gdy się sobą nie jest Próbuję to wszystko złożyć w całość Choć po tych latach niewiele puzzli w pudle zostało Gdy nie wiedziałem, co pisało jutro nam, bo Nieraz wątpiłem że żywy wstanę rano 2k15, ja pędzę autostradą, Na trasie tylko ja, zielony Lanos Piąty bieg, 160 na godzinę I szum, jakby wszystko się rozerwać miało Z życiem miewałem tak samo, Co rusz myślałem, że to już jest finał Nieraz zbierali z chodnika, podawali grabę, Bym z tego nie umiał skorzystać, bo chce jeszcze więcej ryzyka Gdy weszło alko, stimy, nie wiem co Gnałem po Polsce by zagrać te rymy, Czułem się jak Bóg, to wcale nie to Nieśmiertelność zaczęła wypadać z rąk Znaleźli mnie o piątej, Z mordą obitą na tyle dobrze, że nie mogłem wrócić stąd Albo uciekłem po stłuczce, gdzie nic się nie stało tam nawet Poza tym, że taki bodyload mógłby mnie pewnie wykończyć na amen, Się bałem, że zgarną mnie pały, Wezmą mnie na przesłuchanie i stwierdzą mi toksykomanię Dziś daję se rękę, że NBOMów nie mieli w bazie Czy pijane kółka po ośce, gdzie pewnie wydmuchałbym sobie z dwa lata Fura wyglądała jak Lambo Belforta, tylko że to inna marka Rano uczelnia, łeb pękał jak wsadzony w crackpipe, żyłem tak nadal To musiało się skończyć no bo ile można tak latać? Mam trochę prawdziwych wspomnień I trochę fałszywych wspomnień Niewiele pamiętam dobrze, Większość z tego syfu widzę trochę tak jak przez mgłę Choć odbyło się koło mnie, ja byłem ledwie obok, wiesz Ciężko jest przejąć kontrolę gdy się sobą nie jest Próbuję to wszystko złożyć w całość Choć po tych latach niewiele puzzli w pudle zostało Gdy nie wiedziałem, co pisało jutro nam, bo Nieraz wątpiłem że żywy wstanę rano 2k15, ja lecę ponad wciąż, Morda wykręcona zolpidemem Przede mną nie wiem, jak wiele, Chcę więcej choć nie jestem w stanie powiedzieć nic Jutro się dowiem, że pierwszy raz Ktoś, kto był obok się bał że do rana to zejdę Nie wyszło na szczęście, ale powtórzy się jeszcze Choć nie wiedziałem, czy tego właśnie chcę Nieraz wisiałem za klamkę, czekając aż tlen mi odetnie Nigdy nie wyszło, zaczynałem, drżeć wiesz, Siedziałem w oknie jak diabeł Eldoki, myślałem, że zlecę Wreszcie wynająłem parter i na esci wszedłem, Dało niewiele, terapia więcej i patrz gdzie jestem Siedziałem w oknie jak diabeł Eldoki, myślałem, że zlecę Wreszcie wynająłem parter i na esci wszedłem, Dało niewiele, terapia więcej Mam trochę prawdziwych wspomnień I trochę fałszywych wspomnień Niewiele pamiętam dobrze, Większość z tego syfu widzę trochę tak jak przez mgłę Choć odbyło się koło mnie, ja byłem ledwie obok, wiesz Ciężko jest przejąć kontrolę gdy się sobą nie jest Próbuję to wszystko złożyć w całość Choć po tych latach niewiele puzzli w pudle zostało Gdy nie wiedziałem, co pisało jutro nam, bo Nieraz wątpiłem że żywy wstanę rano