O₂
Opał
3:14Bąbel, muszę wziąć oddech Będzie dobrze Zrobić odwet klątwie, co w dół ciągnie Muszę wziąć oddech Będzie dobrze Zrobić odwet klątwie, co w dół ciągnie Bąbel, muszę wziąć oddech Będzie dobrze Zrobić odwet klątwie, co w dół ciągnie I rozmienia mnie na drobne drobinki cząstek Oddech powietrzem, co niesie mnie bezwonnie Ale moje nozdrze czuje w nim zapach wspomnień Oddech - muszę złapać, muszę złapać Oddech - potem odegram swój roleplay Ale najpierw złapię oddech, ja, ja, ja Wdech, wydech, znowu gdzieś idę, na pohybel tym co patrzą z boku Przez szybę ten deszcz bije, niech ostudzi i da mi spokój Wdech wydech, repeat jak delay, może ból minie, jak zakopię topór Gdzieś w tyle chcą wbić sztylet, ale w to wbiję teraz full focus Przez chwilę być motylem, leć, choć tyle tych spraw w toku Na tysiąc pierwszy problem idę te tysiąc kroków Mijam te zapomniane parki, w nich zakochane parki A ja zabiłem swoją Laurę, jak Kartky Jak mam się zaprzyjaźnić, skoro ból przy jaźni Bąbel, nie musisz mówić nic, tylko przytaknij Dobry wieczór, znowu frunę w górę w taki chłodny wieczór Kilkanaście centymetrów ponad ludzi tłumem na bezdechu Leczę strumień swoich lęków pod tytułem Dziury gdzieś tu Szukam kształtów, tam gdzie nie ma tekstur Czasu, w którym rządzi przestój, drogi, gdzie nie ma zakrętu, ziom Się wali w deklu od tych sentymentów, yo Bąbel, muszę wziąć oddech Będzie dobrze Zrobić odwet klątwie, co w dół ciągnie I rozmienia mnie na drobne drobinki cząstek Oddech powietrzem, co niesie mnie bezwonnie Ale moje nozdrze czuje w nim zapach wspomnień Oddech - muszę złapać, muszę złapać Oddech - potem odegram swój roleplay Ale najpierw złapię oddech, ja, ja, ja Bang, bang, robię wdech, wdech, a jesienny liść nad nami Ten pęd, pęd, jakbym biegł, biegł, to wzrokiem nie okiełznam ich I skoro w górę niesie liście chłodny wiatr do gwiazd Podążam śladem za nimi, czy to już follow up? Ogarniam, nie ma co kminić, gotowość mam do zmian Przekładam szczerość nad image, nagrałem Balkonmind Nie tylko słowa, a czyny - Samuel Syko Sam Wrażliwość nabyta z ksywy, ja w sobie ogień mam Opał, pow, nie zatrzymasz mnie jak się rozpędzę Marzenia, które drzemią we mnie przestały być senne Najpierw dały spełnienie, później mi przyniosły pengę Robię muzykę dla tych, dla których to ma znaczenie Znalazłem siebie i wierzę, że to już przeznaczenie Wszędzie zostawiam swój ślad, więc może to przez znaczenie Może to przez twierdzenie, że wolę zostać z boku Na tysiąc pierwszy problem spacer tysiąca kroków Bąbel, muszę wziąć oddech Będzie dobrze Zrobić odwet klątwie, co w dół ciągnie I rozmienia mnie na drobne drobinki cząstek Oddech powietrzem, co niesie mnie bezwonnie Ale moje nozdrze czuje w nim zapach wspomnień Oddech - muszę złapać, muszę złapać Oddech - potem odegram swój roleplay Ale najpierw złapię oddech, ja, ja, ja