Widnokrąg
Pawbeats
5:01Zawsze mówił że to szczęście w końcu spotka nas Do brata który zastępował od lat jemu ojca brak Miał kilka wad zalet wpisanych na stałe Jak każdy chłopaczek w jego wieku lubił grać w gałę Ale po szkole często wracał sam prosto na chatę I błądząc po mapie palcem pytał „czy coś co potrafię Pozwoli wyrwać się i przyniesie to szczęście mi" Kilka lat wstecz zaliczył na pianinie pierwsze lekcje gry Starszy brat w tym samym czasie też kombinował Ale w inny sposób na sobie miał zawsze dobry towar Mówi młodszemu „już mordo o kasę nie będziesz się martwił nigdy" Młody przyglądał się pustym workom na blacie I myślał „może spoko że w końcu ten papier Zrobi brat z jointów i w chacie będzie w porządku" I ma cel żeby w przyszłości grać za hajsy te na fortepianie Starszy żartował zawsze mówiąc mu "ej co jest grane" Starszy miał skrzydła i pióra co kruszą szelest Wlatywał oknem by nie budzić matki stojąc nad jej portfelem Wkładał kilkaset złotych zysku za here Szeptał śpiącej „chroń młodego jeśli trafie pod celę" Matka za patyk na dwa etaty sprząta w kościele Chciałaby móc na raty dziecku pomóc spełnić marzenie Starszy juma szmaty hajs wkłada w pudło pod zlewem Młodszy grał jakby sam Szpilman zstąpił na ziemie Pióro wokół pięciolinie z lekcji pierwszej gry Ojciec raz otworzył drzwi śmierć bierze najlepszych MVP Od tamtej pory nikt nie wchodzi na strych Są sprawy w których nawet łza nie dotknie prawdy Brat ten starszy odkłada na fortepian Wziął dużą paczkę w credo czeka na kumpla z przedmieścia Dwa dni spóźnienia ciało gnie gałąź drzewa Matka mówi „Aniołku o nic się nie martw" Policja pyta szuka go matka mówi że w domu jest tylko młodszy syn i śpi O śmierci gońca starszy usłyszał przez ścianę drzwi Zniknął towar czarne pióro wpada w powietrza wir Za cztery dni ma termin by oddać kwit Młodszy coraz lepiej ciął na starym Casio Ze szkoły rzadko wybiegał ze swoim kumplem na wagary w miasto Bratu gorzej wtedy wiodło się bez siana na spłatę Poszedł i pobity w opór wrócił sam z rana na chatę Mówił że kurwa już tu więcej nie da rady W chuj mu ręce opadają z bezsilności czuł udrękę I wiedział że nie dźwignie tego gdyby stała się krzywda Młodszemu bratu choć grozili matka bała się przyznać Starszy coraz gorzej czuł ruszył w bani na miasto Co krok mocniej bił puls wyszedł prosto na patrol Matkę obudził stróż „wciąż ktoś pyta o panią" Wczoraj stał tutaj wóz starszy nie wrócił na noc Nie pamiętam już jak to się stało i zacieram twarze „Zabił chroniąc rodzinę" głosiły nagłówki gazet Widziałem sam to na oczy przykry obrazek Matka starszy syn i młodszy już nie zobaczysz ich razem