Cyrk
Sentino
3:27Nigdy nie było lepiej, zawsze wiatr w oczy Dzisiaj dresy Fendi, Louis, kiedyś Lacosty Dzieci z rogu, nie było żadnych telefonów Im więcej w necie siedzą dzisiaj, to, tym więcej chorób Chodzę w szlafroku, ledwo budzę się, mam terror w bani W łóżku panie z Panamy, co znają zero granic Czas już do domu wracać, albo się znowu nachlać I robić nowy wachlarz dwusetek jak oligarcha Francuska nonszalancja, ja lubię same krowy A jak ustami robi, to wzbudza we mnie stan lękowy Zawsze wracam do żony, rodzinę trzymam blisko Bo ojciec obcy był za dziecka tylko dał nazwisko Robi się noc i widzę diabłów już na horyzoncie Daję im punche jak Chuck Norris w formie Rock 'n' roll w Rolls Roycie Po rozwodzie Guns N' Roses Rucham te szpony w trójkącie, iluminacja w loży Nadchodzi zmiana, czarna kominiara Laska napolitana, bryła boliwiana Cuchnie, cuchnie kotem 2C-B, ma w nosie Chcą coś mi powiedzieć? Niе mój problem Nie jestеm narcyzem, to czysty artyzm Walczę z demonem i się szarpię z nim Don Julio w kryształowej szklance Bacara Dwa miliony rocznie minimum za cały aparat Jak król steków rzucam ciała ofiar z piramidy Raperzy słodcy, że im widać pizdy Możemy iść na piwa z gwinta, ale wywiad - nigdy Mam problem duchowy, nie psychiatryczny Nie lubię tykać krzywdy - jak widzę półidiotę, daję spokój Wydaję w tydzień to, co twój prawnik w całym roku Nie palę smutnych fajek z bloku, nie lubię osób dup, co dużo piszą Lubię te, co po dwóch szotach sobie dupę liżą Wirtuoz, a nie muzykant - jeśli na to lubrykant Ona - gruby stan, prosi o drugi gram Wyżywam się w jej duszy jak przy egzorcyzmie A raperzy się tu napinają seks z turyzmem Nadchodzi zmiana, czarna kominiara Laska napolitana, bryła boliwiana Cuchnie, cuchnie kotem 2C-B, ma w nosie Chcą coś mi powiedzieć? Nie mój problem Nie jestem narcyzem, to czysty artyzm Walczę z demonem i się szarpię z nim Don Julio w kryształowej szklance Bacara Dwa miliony rocznie minimum za cały aparat Nigdy nie było lepiej, zawsze wiatr w oczy Dzisiaj dresy Fendi, Louis, kiedyś Lacosty Dzieci z rogu, nie było żadnych telefonów Im więcej w necie siedzą, tym więcej chorób