Córka Rybaka
Wały Jagiellońskie
3:06W niedzielne południe miasteczko drzemało Rzucone w zaciszną dolinę I pewnie by cały dzień Boży przespało Lecz ktoś przyniósł straszną nowinę W niedzielne południe ożyło miasteczko I wstali i duzi i mali Pobiegli gromadnie na łąkę za rzeczką Gdzie statek kosmiczny się zwalił Gdy lecieli nie myśleli kto z kim biegnie Biegł ksiądz razem z sekretarzem w jednym rzędzie Milicjanci i złodzieje przed wyrokiem Prostytutki i dewotki równym krokiem Biegli młodzi ZSP owcy pod krawatem Oraz młodzież niezrzeszona w spodniach w kratę Dwaj członkowie byłych związków zawodowych A na końcu stary członek związków nowych Dobiegli i patrzą i oczom nie wierzą Dym z dziury się w ziemi dobywa A na łące jakieś dziwne części leżą I głos się spod ziemi odzywa „Do jasnej cholery pomóżcie ludziska Sam nigdy nie wyjdę z tej dziury" Poznali go wszyscy nie z głosu to z pyska To dyrektor domu kultury By sprawę wyjaśnić powiedzieć chcę tylko Że z trudem dyrektor ocalał Od dziecka skrzydełek zazdrościł motylkom Powtórzyć chciał wyczyn Ikara Maszynę zbudował skok z drzewa wykonał I z hukiem na ziemię się zwalił A naród o mało ze śmiechu nie skonał Lecz wszyscy osobno wracali A gdy lecieli nie myśleli kto z kim biegnie Biegł ksiądz razem z sekretarzem w jednym rzędzie Milicjanci i złodzieje przed wyrokiem Prostytutki i dewotki równym krokiem Biegli młodzi ZSP owcy pod krawatem Oraz młodzież niezrzeszona w spodniach w kratę Dwaj członkowie byłych związków zawodowych A na końcu stary członek związków nowych Gdy lecieli nie myśleli za kim biegną Biegli stadem więc im było wszystko jedno Gdy lecieli nie myśleli dokąd biegną Cel nieważny był bo w biegu tkwiło sedno Gdy lecieli nie myśleli nie myśleli nie myśleli