Jeszcze Wczoraj
Bonsoul
3:04Spadały gwiazdy jak bile Każda z nich przecież miała jakoś tam na imię Czasem się nawinie, czasem się coś nam nawinie Z nadzieją, że to nie na chwilę Obiecywałem Wam tyle Razy, kurwa, że się jeszcze nie zabiję Na szybie palcem znowu kreślę Twoje imię Z nadzieją, że mi może minie Lat szesnaście, piękna młoda buźka to jest nie z tej bajki Ja bohater, ale ona nie chce tańczyć Ona chce ze starszym, z pierwszej klatki, a ten pacjent Wciskał, kurwa, nam samarki z majerankiem Mamie strasznie było przykro, a ja idę w bunt Kumple z opaloną fifką, a ja idę w hurt W piwnicy babki chowam wszystko, szybko idzie luz Małolat z hajsem, dawaj wszystko, w jeden tydzień ruch Pod klatką prawie jak na Heathrow, jak na dworcu jakimś Wożę się, kurwa, jak Carrington- hajs mam w końcu jakiś Ta dupa z pierwszych wersów, że się podobałem zawsze jej Na klatce mówię, - "pokaż cycki", w zamian dam jej giet I czaisz, że chwilę po wszystkim tamten pacjent wszedł Zapłacił równo, co do dyszki, i wziął jakieś pięć I ją zawinął, poszli ładować to razem Ona z tym gietem, on z tą piątką dumny jak gość z gazet Dziś rano widziałem ją żółtą jak słonecznik Smutną jak gówno, które ktoś zeskrobał spod podeszwy Spadały gwiazdy jak bile Każda z nich przecież miała jakoś tam na imię Czasem się nawinie, czasem się coś nam nawinie Z nadzieją, że to nie na chwilę Obiecywałem Wam tyle Razy, kurwa, że się jeszcze nie zabiję Na szybie palcem znowu kreślę Twoje imię Z nadzieją, że mi może minie Nie spotkamy się już w Płocku czy na Popkillerach Puszczę jeszcze parę zwrotek, tak na do widzenia Ja już nic nie muszę, ja już jestem wolny teraz Wiesz, mam swoje wady, ale, kurwa, kto ich nie ma Nie będę Ci wciskał kitu, że nie boli nieraz Boli, kurwa, jakby dealer lewy koks Ci sprzedał Gdy dociera, że bez Ciebie nadal stoi scena Nikt nie dzwoni, nikt nie pyta, był se gość, i nie ma Nikt nie tęskni, na nasze miejsca są następni A po nich także są następni Dziś, gdy przez przypadek puścisz se mój głos na pętli Reszta powie Kurwa, co za smęty Kto dał wersy, aż Ci włosy stały dęba? Kto Cię ściągnął z pętli, trzymał dłoń, byś nie spadł? Kto na siebie wziął to wszystko, co przygnębia? Nie ma za co, ale pora stąd wyjeżdżać Spadały gwiazdy jak bile Każda z nich przecież miała jakoś tam na imię Czasem się nawinie, czasem się coś nam nawinie Z nadzieją, że to nie na chwilę Obiecywałem Wam tyle Razy, kurwa, że się jeszcze nie zabiję Na szybie palcem znowu kreślę Twoje imię Z nadzieją, że mi może minie