Tup Tup
Feno
3:52Myśleli, że są tacy sami, skoro dawkują stres Po przełamaniu czwartej ściany, mój fundament to gniew W kodzie mam zapisany nawyk, by brać więcej niż jest Wy macie twarze jak ze skały, gdy po prostu się mijamy Bo mnie nie ma w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Patrzę na typa z gablotą, bo już się przyjrzałem tym blokom On się nie przygląda foką, których nie oszpecił botoks On pewnie ma tego potąd, za dużo papy poleciało w błoto Puste pazery ze złotą powłoką (ya, ya, ya) Patrzę na typa z gablotą, bo już się przyjrzałem tym blokom On się nie przygląda foką, których nie oszpecił botoks On pewnie ma tego potąd, za dużo papy poleciało w błoto Puste pazery ze złotą powłoką Wpadasz za chwilę, gdy wpadłeś jej w oko Okoliczności łagodzące są Miałeś, kurwa, turbofazę, gdy cię brała na bok Nad ranem prawdziwy szok, gdy widzisz parszywy blok Gdy myślisz, co, gdzie i skąd, i skąd, i skąd, skąd ty tu... Myśleli, że są tacy sami, skoro dawkują stres Po przełamaniu czwartej ściany, mój fundament to gniew W kodzie mam zapisany nawyk, by brać więcej niż jest Wy macie twarze jak ze skały, gdy po prostu się mijamy Bo mnie nie ma w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Nie mieszczę się w żadnej skali, jestem niereformowalny Bliscy się martwią, bo w połowie martwy, przekręcam licznik dwa razy Wciśnięty w podłogę, jakbym przekopę gdzieś dostał Niejedokrotnie wymieszany z błotem A okazji, których nie wykorzystałem, wydzwaniają do mnie Czasem pochopnie stawiane są kroki, skutki uboczne przyjmuję na klatę A ciebie to boli, ej, kurwa, to z tobą coś nie tak wariacie Przeżyłem bardzo dużą dozę goryczy Przepiłem ją wódką i teraz se tańczę Proszę nie pierdolić mi, co się liczy Pozwólcie, że sam sobie wszystko ogarnę (ej) Nowy dzień, ten sam ja, zrzucam stres, zwalniam czas Od skrajności w skrajność, a trzymam się jakoś i tak Nowy dzień, ten sam ja, zrzucam stres, zwalniam czas Od skrajności w skrajność, a trzymam się jakoś i tak Myśleli, że są tacy sami, skoro dawkują stres Po przełamaniu czwartej ściany, mój fundament to gniew W kodzie mam zapisany nawyk, by brać więcej niż jest Wy macie twarze jak ze skały, gdy po prostu się mijamy Bo mnie nie ma w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie Bo się nie mieszczę w waszej skali, nie, nie, nie, nie, nie, nie