Strefa Konwergencji
Feno
3:13Jedna komora, jeden nabój, jeden pusty pokój Mój ponury tok myślenia zwykle przychodzi o zmroku Wolna wola, mocny towar, nadmiar jadowitych pokus Przypominam sobie każdy mikro szczegół twoich oczu Twoich oczu Nie wiem, czy cokolwiek jeszcze umiem poczuć Doznałem szoku, gdy, gdy chciałem spokój mieć Dziś powoli zapominam każdy mikro szczegół twoich pustych oczu I czułem pod skórą, że chcesz mnie na własność I to była twoja najgorsza przypadłość I tak hodowałaś każde nowe kłamstwo Ja wciąż po drodze mijałem się z prawdą Na miejscu czekała mnie tylko zazdrość I dzisiaj już wierzę w to, że nie możemy być razem Inaczej się znowu poparzę Dziś mamy te kamienne twarze, spojrzenia zimne jak kamiеń Szkoda że cię nie poznaję, szkoda, że wszystko olałеm Szkoda, że wszystkie detale zamieniłaś w jedno zimne pożegnanie I cisza, i nie wiem co tam słychać, nie I cisza, i nie wiem co tam słychać, nie I cisza, i nie wiem co tam słychać, nie I cisza, i nie, nie, nie, nie Ja nie chcę schodzić na ziemię, no bo wiem, że się przykleję Jak do tej wersji ciebie, która dziś już nie istnieje Porzuciłem już nadzieję, na to, że cokolwiek zmienię Pod gołym niebem kurz opada na wspomnienie Ja nie chcę schodzić na ziemię, no bo wiem, że się przykleję Jak do tej wersji ciebie, która dziś już nie istnieje Porzuciłem już nadzieje, na to, że cokolwiek zmienię Pod gołym niebem, kurz opada na wspomnienie